
Mój ukochany Myszol ma ok.13/13,5 lat. Jest to dachowiec, bardzo drobny jak na kocura. Futrzak nie ma większości zębów, ale daje rade jeść, nie ma żadnych problemów, oprócz nawracających wymiotów. Od 1,5 tygodnia wymiotuje po jedzeniu. Wczoraj wyrzucił kłaczka, a dzisiaj zjadł troszkę na śniadanko, później zwymiotował. W wymiotach (wodnistych) był ślad krwi (moja siostra, która była wtedy w domu, powiedziała, że była to bardzo mała ilość). Dzisiaj był u weterynarza, dostał kroplówkę nawadniającą, zastrzyk przeciwwymiotny, do tego miał pobraną krew na badania i dostał zalecenie na USG.
Jestem z natury wielką panikarą, a jeśli chodzi o mojego ukochanego kota, to już w ogóle


Czy ktoś z was był w takiej sytuacji? Bardzo sie martwię o niego, nie wyobrażam sobie życia bez niego.