Cześć Kochane. Przedwczoraj odszedł Zorruś, bardzo szybko pochłonął go chłoniak. Byłam w kontakcie z domkiem. Przyjechali do mnie na wizytę też do mojej pani doktor, żeby oceniła jego stan. Od tej wizyty było stabilnie 1,5 tygodnia. Zobaczyłam go po tylu latach w takich trudnych okolicznościach. Nic się nie zmienił z charakteru, jak lalka leżał, plecki, boczek, zastrzyki - patrzył w oczy, traktorek. Był taki ufny, kochany. Był najbardziej kochanym kotem w domu stałym. Od niego wszystko się zaczęło, moje ratowanie, założyłam fundację, stowarzyszenie, uratowałam mnóstwo kotów. Strasznie mi ciężko. Domek miał wyjątkowy, jak go tam wszyscy kochali. Z tego stada żyje jeszcze Pumka
