Moja kotka ma od czasu do czasu takie napady kichania, weci powiedzieli, że może to być na tle alergicznym lub podrażnienie od żwirku z kuwety. Trwa to zazwyczaj kilka dni i samo przechodzi, a czasami się nadkaża i konieczne jest wtedy przeleczenie czymś mocniejszym, po czym mamy spokój na jakieś pół roku. Trochę dla mnie naciągana ta teza, ale dopóki da się z tym w miarę bezproblemowo żyć, trzymam się jej. Tylko u mojej kotki wygląda to tak, że jak się nadkazi, to pojawia się brzydka, zielona, gęsta wydzielina, zatykająca nozdrza i wtedy kichanie powoduje ich chwilowe oczyszczenie. Zdarzało się też, że zanim zdążyłam pójść do weta, to po którymś sążnistym kichnięciu glut wyskoczył, potem kichnęła jeszcze parę razy i było po wszystkim.
Moja córka znalazła kiedyś przez przypadek na Instagramie filmik przedstawiający kota z takim problemem. Po angielsku nazywa się ta przypadłość chronic upper respiratory infection. Jak masz Instagrama, to wrzuć, wyskoczy Ci filmik z takim czarnym kotem, w naszym przypadku mniej więcej tak to wygląda jak na filmie. Tylko ostrzegam, nie oglądaj przy jedzeniu

Nie wiem jaki jest polski odpowiednik tej przypadłości, ale jak znasz angielski, to wpisz w wyszukiwarkę chronic upper respiratory infection cat i wyskoczy Ci sporo wyników.