» Sob cze 22, 2024 4:08
Re: Kot mojej mamy
Powracam do tematu. Ostatnio mama miała ostry przypadek rwy kulszowej i trzeba było pomóc jej w domu. W mieszkaniu udzielał się głównie mój mąż, którego Bynio względnie tolerował. Jak Piotrek krzątał się po mieszkaniu, kot siedział gdzieś z dala. Jak wychodził, również rzucał się na już zamknięte drzwi.