Fila ze słodyczy wyleczyła się bardzo szybciutko - mając jakieś 4-5 miesięcy ściągnęła ze stołu zajączka z czekolady - na szczęście był to rozmiar XS

- o przestępstwie świadczył jedynie kwałek sreberka walający się po podłodze - od tej pory - czyli przez prawie 2 lata - słodycze nie są interesujące - no chyba, że czasami kawałek sernika - ale to naprawdę święto

za to bób gotowany

jest pycha

choć na dobrą sprawę nie ma żadnego takiego smakołyk, za który Filutka dałaby się pokroić w plasterki
