Iza71koty - z tego co piszesz to kotka nie miała anemii. Brunatna, ciemna krew nie świadczy o niedokrwistości. Jeśli u kotki nie doszło do zatrucia paracetamolem (wtedy krew przybiera charakterystyczną ciemnobrązową barwę) to działo się coś innego, ale wpływającego również bardzo źle na właściwości i możliwości krwi. No chyba że kotka była bardzo odwodniona, ale czy wtedy wetka użyłaby określenia że krew jest brunatna i byłaby zdziwiona jej kolorem?
Zrozumiałam również że wetka próbowała pobrać krew i zbadać kotkę bez narkozy ale się nie udało. Nie dałoby się też zastosować odpowiedniego leczenia bez badania krwi. A karmiony, zaopiekowany kot chudnący gwałtownie, ewidentnie osłabiony - wymaga diagnostyki. Skoro kotka czuła się źle, Tobie udało się ją złapać i dostarczyć do wetki - to naturalne że chciała ona koteczce zbadać krew. Gdyby leczyła w ciemno i kotka by umarła, lub jej stan się pogorszył bo użyłaby leku niewskazanego w danej przypadłości - miałabyś słuszny żal że jej krwi nie zbadała. Nikt nie podaje kotu w poważnym stanie w ciemno (bez ważnych wskazań i nie znając stopnia krzepliwości) leków przeciwkrzepliwych! Kotka mogła przecież cierpieć z powodu jakiegoś przewlekłego podkrwawiania lub mieć obniżoną krzepliwość krwi. Po takim leku mogłaby się wykrwawić.
To była sytuacja patowa

Pewnie wiedząc jaki był finał tej historii wetka podjęłaby inne kroki - ale wiedzieć tego nie mogła

Pytanie - czy to cokolwiek by zmieniło i o ile nie ma ogólnie problemów z pobieraniem krwi oraz doborem anestetyków i reakcją w razie kryzysu - co mogłaby innego/inaczej zrobić i czy to by w czymś faktycznie pomogło.
Wiem że żal przez Ciebie przemawia i rozpacz, ale gdybyś kotkę w tym stanie zostawiła bez weta i pomocy - umierałaby wkrótce być może przez kilka dni, w cierpieniu i agonii, możliwe że ukryta gdzieś w krzakach. Naprawdę uważasz że to byłoby dla niej lepsze?

No, teraz jest zimno, może to by przyspieszyło sprawę. Przy odrobinie szczęścia osłabiona i cierpiąca może wpadłaby pod samochód albo dała dorwać jakiemuś psu i odeszła szybko...
Kiedyś znalazłam taka umierającą samoistnie koteczkę, latem. Mrówki ją zaczęły konsumować za życia.
To wcale nie jest dobre umieranie

W przypadku tej kotki to już nic nie zmieni, gdyby tylko o nią chodziło to bym tego nie pisała rozumiejąc Twój ból.
Ale bardzo bym nie chciała by jakiś inny kot pozostał bez pomocy lekarskiej - bo Buba bardzo źle zareagowała na narkozę i umarła
Dla niej wizyta w tym momencie choroby skończyła się fatalnie

Ale dla innych kotów fatalnie może skończyć się nie udzielenie im pomocy
