
28 kwietnia byłem z kotką u weta. Waga spadła z 4,1 do 3,7 kg. Dostała serię leków oraz kroplówkę dożylną ,a także aminokwasy. Z pobranej krwi zrobiono podstawowe badania (morfologia), które nie wykazały niczego poważnego (podwyższony jest nieco mocznik, ale jak na nerkowca to nie jest źle). Wet nie wysłał krwi do laboratorium, bo... rozpoczynał długi weekend majowy, podobnie jak inni weterynarze w okolicy... Nie mam więc badania enzymów trzustkowych. Do 4 maja nie mam co liczyć na lekarzy.
Z tym niejedzeniem jest tak, że co godzinę podaję coś kotce i zachęcam ją do jedzenia - otwieram kolejne saszetki i puszki, gotuję kurczaka, piekę rybę w folii, gotuję jajko na miękko, kroję drobno wędlinę i... nic. Wszystko ląduje w koszu. Czasami, raz lub dwa razy na dobę kotka coś zjada np. nieco suchej karmy albo rozmrożoną wątróbkę. Teraz mamy godz. 19:30 a ostatni posiłek zjadła 12 godzin temu (mała porcja wątróbki) i dostała po nim biegunki. Dziwne w tym wszystkim jest to, że kotka zachowuje się jakby nic się złego nie działo - trochę drzemie, trochę chodzi po domu, czasami gramoli się na kolana, a gdy zbliżam się z jedzeniem, ucieka. Mam na myśli to, że nie jest bardzo osłabiona lub osowiała. Tak, jakby przyzwyczaiła się, że "nie musi" jeść.
Co zrobić, aby coś zjadła i to bez czekania i zmartwień?