Pan.Kruk pisze:Czy ktoś mógłby napisać jak wygląda pogrzeb na cmentarzu dla zwierząt? W moim mieście takiego nie ma. Jest dopiero w planach... Czy przy pochówku ktoś pomaga czy wszystko robi się samemu? Co przy takich temperaturach jakie mamy obecnie i ziemi zamarzniętej na kość?
Byłam na pogrzebie mojego Maciusia. Przez panie w schronisku byłam potraktowana bardzo, bardzo dobrze, z dużym współczuciem i panie we wszystkim mi pomogły i były cierpliwe. W dniu pochówku był skwar. Grób byl wykopany. Ciałko kotka było w kocyku (kotek był zmrożony, bo był po operacji u wetki w chłodni). Sami ułożyliśmy kotka w grobie a pan, który go zakopywał też miał ogrom współczucia. Pytał czy już może zasypywać czy poczekać. Nawet, kiedy spadła pierwsza gródka ziemi - nie wytrzymałam i kazałam wyjąć mojego kotka z grobu, bo chciałam go utulić ostatni raz. Nie było problemu, wzięłam Maciusia w ręce i zawyłam na całe gardło, płacz mnie pochłonął, siedziałam tuliłam ciałko i kołysałam w rękach przytulając do siebie. W pewnym momencie, kiedy poczułam, że pożegnałam Maciusia, pozwoliłam go sobie zabrać i znowu ułożyć w grobie. Pan zakopywał i opowiadał nam o zwierzętach w schronisku, o swoich psach itd. W połowie zakopania Maciusia poprosił o chwilę przerwy. Wtedy się ocknęłam, bo uświadomiłam sobie, że w ten skwar ten pan zasypuje już godzinę bez odpoczynku. Wtedy postanowiliśmy odejść i wrócić na drugi dzień. Na drugi dzień grobek był ładnie usypany i była na nim tabliczka z imieniem Maciusia. Za chwilę pojawił się nowy grobek, psa boksera, a potem tak się jakoś porobiło przez 2 lata, że mamy teraz jakby jeden grobek z pieskiem, tak po prostu ładnie usypany, te dwa grobki są po prostu razem wyrównane. I my i państwo od pieska mamy oczywiście wydzielone grobki. A że są takie właśnie dwa to otoczyliśmy te dwa płotkiem i choć nie znam tamtych państwa to oni dbają o nasz grobek a my o ich grobek.
Ja jestem bardzo zadowolona z tego jak zajęło się nami Schronisko w Bytomiu. Mogę mówić tylko w samych superlatywach.