Madzik87# pisze:Witam,
Mamy 3 letnią kotkę rasy Ragdoll. Jest spokojnym kotem, nie szaleje , łasi się i odpukać ale nie mamy z nią problemów. Jest to domowy kot, jedynie wychodzi na balkon. W tym roku postanowiliśmy zabrać ja na wakacje pod namiot. Jedziemy na wieś, bez obcych ludzi, psów itd. Będzie tylko nasza rodzina. Namiot będzie bardzo duży więc będzie miała sporo miejsca. Zdecydowaliśmy się na to ponieważ nie mamy nikogo kto mógłby zająć się naszą kotką . Rodzina mieszka daleko a oprócz tego ma już swoje lata , sąsiedzi na wakacjach więc stwierdziliśmy że skoro jedziemy w miejsce gdzie będzie spokój to warto spróbować. Chcielibyśmy aby z nami jeździła, przecież to członek rodziny i nie chcemy uważać jej za problem ...Co o tym sądzicie? Bo innym wyjściem jest hotel dla zwierząt ale tego ja się bardzo obawiam...Bee wdzięczna za opinie i rady
Pozdrawiam serdecznie
Nie brałabym kota pod namiot, absolutnie. Mam doświadczenie z kotem blokowych, który w ogóle nie wychodził na dwór. Balkon mały, to co on tam doświadczył
Jestem osobą bardzo odpowiedzialną. I na tej podstawie zdcydowałam się na podróz z kotem nad morze. Byliśmy w Karwii na kwaterze. Był to parter. pokoik mały z łazienką. Kot był pilnowany 24h, ale jednak pewnego dnia gdy wróciliśmy z plażowania, wchodząc do pokoju (było to od razu z dworu) pomimo, że blokowaliśmy i delikatnie i uważaliśmy kot dał susa i tyle go zatrzymaliśmy. Oczywiście panika, nawoływanie podniesionym głosem, co jak wiadomo jest to kategorycznym błędem w wołaniu zwierzęcia w nerwach. W 2 sekundy opanowaliśmy się i na kuckach, bo nawet nie normalnie stojąc (bo kot był przerażony nowym otoczeniem) delikatnie zaczeliśmy go przywoływać, w pozycji prawie, że czołgającej do niego. Oczywiście trochę tu koloryzują, ąle chyba wiecie jak to wygląda w takiej sytuacji. Kot dał się złapać. Nie wskoczył w żadne lszaczory, czy za ogrodzenie sąsiada. Jak do nas dotarło co mogłoby się wydarzyć, że już nigdy byśmy go nie znaleźli, a to niestety reguły sprawdzony smutny scenariusz, stwierdziliśmy, że to pierwszy i ostatni raz wzieliśmy kota w takie miejsce.
Oczywiście jeździł z nami na Mazury i na działkę. Jednak ZAWSZE w szelkach, które posiadają emblemat w numerem telefonu i swoim imieniem. I koniecznie do szelek, mąż zrobił smycz ze sznurka na karabińczyku. A sznurek ma 4 metry
Kot ma swobodę, ale nie totalny luz, bo to taki koci charakter, że uciekłby podziwiać świat i nie umiał wrócić. Tak zresztą znaleźliśmy go w lesie samego sobie. Jest z nami od 14 lat. Wychodząc na działce na sznurku hi, hi.
Ale jest z nami i to jest najważniejsze.
Trzymam kciuki, żeby się urlop udał i nic złego się nie stało. Ale zastanów się czy warto ryzykować ? To jest tylko chwila. Zwierzę jest nieprzewidywalne, a później serce boli...
Pozdrawiam serdecznie !