Od zeszłego roku jesteśmy we Francji, więc zakładam, że tasiemce będą występować u lisów z podobną częstotliwością, co w Niemczech. A wcześniej zachodnia Polska, relatywnie niedaleko Niemiec i również tereny wiejskie, las zaraz za domem...
Zaczęłam podczytywać o bąblownicy i trochę się pogubiłam, bo na różnych stronach różnie jest napisane.
1) Czy kot jest ostatecznym żywicielem tasiemca i jako taki może tego tasiemca "gościć" jedynie w jelicie cienkim? Czy zdarza mu się być żywicielem pośrednim, gdzie tworzą się cysty z larwami na narządach, np. właśnie wątrobie?
2) Podwyższone GGT sugeruje już takie głębokie zakażenie-cystę na wątrobie, czy
może jeszcze wynikać z pasożyta "zaledwie" w jelicie?
Z suplementem zje 2-3 kawałki i zostawia. Trochę lepiej wchodzi mu z mięsem mielonym, ale też szału nie ma - zje kilka kęsów i zostawi. Zwykle dodawałam mu trochę więcej "czystego" mięsa i znowu troszkę podjadł. Po kilku takich podejściach resztę wyrzucałam, bo to jednak surowe mięcho i takie żonglowanie nim, szczególnie teraz gdy robi się naprawdę ciepło, raczej nic dobrego nie przyniesie.
Być może udałoby mi się zacząć od mniejszej dawki suplementu i stopniowo ją zwiększać aż do poprawnej ilości, może kot przywyknie do smaku...
Rzucanie się na jedzenie występuje tylko i wyłącznie w stosunku do surowego mięsa, troszkę mniej - tego samego mięsa ugotowanego. Kot ma praktycznie stały dostęp do chrupek (w tym momencie dwa rodzaje Porta) i puszek (MAC's, Catz Finefood) i nie wykazuje żadnego zainteresowania. Nawet te śmieciowe saszetki, o których wspomniałam je w połowie... natomiast surowe mięso, pewnie opędzlowałby i pół kilo dziennie, gdyby miał dostęp.