Bezdomniak, proszę o radę

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie maja 20, 2018 19:31 Bezdomniak, proszę o radę

Serdecznie witam forumowiczów!
Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że nie ma absolutnie żadnego doświadczenia z kotami i nie mam pojęcia jak z nimi postępować.
Mam nadzieję, że uda mi się zasięgnąć Państwa opinii w sprawie porzuconego kota.
Od pewnego czasu, do mojego domu przychodzi kot - początkowo myślałam, że dziki ale teraz jestem pewna, że bezdomny. Nasza relacja zacieśniała się przez jakiś czas ale do dziś jest to kot BARDZO nieufny. Niedawno kot zaczął kuleć. W związku z tym poprosiłam o pomoc fundację, która zajmuje się tego typu sytuacjami ale oni niestety zostawili mnie samą z tym problemem - po czasie odpoczynku w domu kot odzyskał sprawność. Zwierze jest bardzo wychudzone i - moim zdaniem - mocno niedożywione. W związku z tym, że kiciuś coraz częściej zaczął przebywać w moim domu, postanowiłam go odpchlić (strasznie się drapał) i zapodałam mu krople kupione u weterynarza (fiprex). Niestety, zakraplanie na kark skończyło się tak, że kota 1,5 dnia nie było w pobliżu ogrodu - a nasze relacje uległy pogorszeniu. Jednak uparłam się i od nowa zaczęłam zacieśniać nasze relacje - zależy mi na tym, aby dał się zawieść do weterynarza na oględziny i ocenę jego stanu zdrowia. W związku z tym, że jest bardzo chudy postanowiłam odżywić go troszkę - gotuję mu mięso z indyka z makaronem (bardzo to lubi). Po konsultacji z weterynarzem, w odstępie 1.5 tygodnia od odpchlenia, postanowiłam odrobaczyć kota. Weterynarz polecił mi tabletkę cestal cat w dawce 1 tabl/raz i po 14 dniach powtórzyć. Trochę dało mi to do myślenia, zaczęłam szperać po internecie i doczytałam, że taka dawka jest dla kotów od 4-6kg. Spróbowałam zważyć kota i po jego docisku waga pokazała 2.100.. Uważam, że taka dawka jest zbyt silna na tak osłabione zwierze. Przyznam szczerze, że jestem rozczarowana postawa weterynarza, który nawet nie pofatygował się zapytać jaka jest waga zwierzęcia! Nie powiedział mi także, czy warto jest w tej chwili w ogóle odrobaczać kota - sama też nie mam pojęcia czy to dobry pomysł. Podjęłam decyzję, że podam 1/4 tabletki a po 5 dniach koleją 1/4. Niestety, cała ta akcja skończyła się źle - zbyt ordynarnie próbowałam to zrobić (za rada weta) i kot uciekł, stracił do mnie zaufanie, stał się jakby obcy. Co prawda, dziś przyszedł i łasił się do mnie bardzo ale niestety NIC nie zjadł - próbowałam dać mu indyczka a nawet puszkę marketową, zmieniłam miseczkę ale nic. Martwię się, bo on bardzo mało je - może to wina robaków, może stresu bo nie jest akceptowany przez pobliskie dzikie koty. Tutaj moje pytanie do Państwa, czy faktycznie powinnam zwierze teraz odrobaczyć czy może lepiej dożywić go (czy są jakieś dobre karmy, które nadają się do tego, może jakieś płynne witaminy). Dodatkowo, czy macie Państwo jakieś propozycje na odrobaczenie nieufnego zwierzęcia? Myślę, że ponowne podanie tej tabletki mija się z celem, ponieważ nie chcę go znowu stresować - on i tak jej nie zje. Boję się także, że od kota ktoś z domowników może coś podłapać, dlatego zależy mi na tym, by zrobić z nim porządek - też dla jego dobra, zdrowia i poprawy kondycji. To jest bardzo kochane zwierze i naprawdę nie mam pojęcia jak mogłabym go wspomóc. Postaram się też zasięgnąć opinii innego weterynarza, bo do tego NA PEWNO już nie wrócę! Problem tkwi w tym, że jest to zwierzę niezwykle nieufne a ja nie chciałabym zrobić nic, co mogłoby go oddalić ode mnie - chciałabym żeby mi zaufał i pozwolił sobie pomóc. Domyślam się jednak, że to może potrwać jakiś czas. Bardzo zależy mi na Państwa radach :)

88Iwona

 
Posty: 3
Od: Nie maja 20, 2018 19:02

Post » Nie maja 20, 2018 20:31 Re: Bezdomniak, proszę o radę

Do odrobaczenia lepszy jest Milbemax, tabletka mała, kotom smakuje, można ukryć w jedzeniu. Ale może z tym poczekaj, póki dobrze nie ocenisz jego stanu zdrowia.
Z tego, co piszesz, nie jest to kot dziki, tylko zdziczały z powodu przebywania na dworze.
Staraj się go odżywić i obłaskawić. Woda tez powinna stać dla niego. Czy wiesz, gdzie nocuje?
Tu podobna historia
viewtopic.php?f=1&t=177293
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie maja 20, 2018 20:52 Re: Bezdomniak, proszę o radę

Nasz Adolf jest przykładem jak z bezdomnego, nieufnego kota może zrobić się uroczy mruczek.
Dała bym mu na razie spokój z odrobaczaniem i skupiła na odzyskaniu zaufania. Choćby po to, by można go złapać i coś przy nim robić.
U nas cuda robią surowe serca i żołądki z drobiu. Koty zawsze karmimy o stałej porze, zawsze jest miska z wodą. Odrobaczam mieszając tabletkę w tacce Winstona z Rossmanna albo Gourmeta. Wciągają aż miło. Ale to musi być środek, który nie zmienia smaku karmy.
Nasze wątki:Czarno Widzę i Szarość nie radość, a tu nas zobaczysz #cats.on_tour

Obrazek

haaszek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2744
Od: Pt cze 23, 2006 18:43

Post » Pon maja 21, 2018 10:25 Re: Bezdomniak, proszę o radę

Może odrobacz go fenbenatem? viewtopic.php?f=1&t=29017&start=75
Ja tak odrobaczam dzikusy.
Koszt opakowania około 20zł.
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40223
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Śro maja 23, 2018 18:10 Re: Bezdomniak, proszę o radę

88Iwona, super, że pomagasz biedakowi. :ok: Ale koty powinny jeść mięso surowe, nie gotowane, gotowanie niszczy mikroelementy i witaminy potrzebne kotu. Makaron też nie przyda się na wiele kociemu organizmowi. Mięso można spokojnie dawać takie gorszego gatunku, poprzerastane, tłuste. Jeśli kot miałby problem z gryzieniem, można pokroić drobniutko lub zmielić. Ludzie gotują czasem kotom tłuste rosołki, ale to raczej wtedy gdy trzeba np. dopajać kota który mało pije, albo gdy kot jest chory bądź gdy w jakichś trudnych okolicznościach trzeba go z powrotem namówić do jedzenia. Generalnie koty powinny jadać tłusto, na surowo, z suplementacją przynajmniej tauryny i bezzbożowo. No albo jakieś dobre puszki, na forum wielokrotnie omawiane.

Agnieszka2009

 
Posty: 499
Od: Sob sty 10, 2009 16:57

Post » Czw maja 24, 2018 20:26 Re: Bezdomniak, proszę o radę

Kochani, serdecznie dziękuję Wam za odpowiedzi!

Na szczęście kocina powróciła do nas. Co prawda nadal jest nieufny, nadal nie chce zostać na noc, nadal praktycznie nic nie chce jeść (obecnie przekupiłam go pasztecikami z kauflanda, podają, że mają 60% mięsa - kupiłam z dziczyzną oraz łososia ze szpinakiem). Dziś miała miejsce cudowna sytuacja, bo kiciuś wszedł do pokoju i położył się obok swojego posłania, później zmienił je na kącik na meblach (nie reagowałam, że tam wlazł bo uznałam, że nie będę go stresować). Następnie, pospacerował po ogrodzie i przyszedł sam położyć się na swoje posłanie na tarasie - tak przespał kilka godzin. Najlepiej mu się spało kiedy okryłam go kocykiem i głaskałam po boczku - pysio miał taki rozluźniony. Cały czas z nim byłam żeby czuł się spokojnie i bezpiecznie, po tym jak weszłam na kolacje do domu wszedł za mną, zjadł odrobinę paszteciku i znowu gdzieś zniknął. Cieszę się, bo od momentu kiedy do Was napisałam zaczął przychodzić regularnie rano na śniadanie - skubnie i leci. Dobre i to :)

mziel52 pisze:Z tego, co piszesz, nie jest to kot dziki, tylko zdziczały z powodu przebywania na dworze.
Staraj się go odżywić i obłaskawić. Woda tez powinna stać dla niego. Czy wiesz, gdzie nocuje?

Jestem pewna, że nie jest dziki. Koty dzikie go atakują. Niestety musieliśmy interweniować, bo jeden z kotów przyduszał w lesie naszego kiciusia i cała rodzina rzuciła mu się na ratunek. Tamten odpuścił ale kocina nie dał się przynieść do domu. On wpada do domu, w kuchni ma dostęp do wody i jedzenia. Absolutnie nie chce jeść na zewnątrz - sam wybrał sobie miejsce do jedzenia. Kiedyś chciałam mu wystawiać jedzenie na zewnątrz ale wpadał w panikę. Nie ma się co dziwić, inne koty go przeganiały. Przychodzi, zje i idzie. Czasem z nami posiedzi. Tak było do tej pory. Zdarzyło się, że przyszedł na noc. Myślałam, że zostanie ale wystraszył się podczas rozkładania łóżka i musieliśmy go wypuścić, bo nie chciał zostać. Ja nie robię nic na siłę. Chcę żeby sam poczuł, że to JEGO dom. Zdaje się, że przedwczoraj odkryłam, że śpi w lesie co mnie bardzo martwi - tam niestety zachodzą inne koty i awantura gotowa. Teraz wiem, dlaczego jest taki nerwiusieńki.. Teraz jestem ostrożna w naszych relacjach, bo chcę żeby w domu czuł się bezpiecznie.

haaszek pisze:Dała bym mu na razie spokój z odrobaczaniem i skupiła na odzyskaniu zaufania. Choćby po to, by można go złapać i coś przy nim robić.
U nas cuda robią surowe serca i żołądki z drobiu. Koty zawsze karmimy o stałej porze, zawsze jest miska z wodą. Odrobaczam mieszając tabletkę w tacce Winstona z Rossmanna albo Gourmeta. Wciągają aż miło. Ale to musi być środek, który nie zmienia smaku karmy.


Dziękuję Ci serdecznie za opis jak podajesz tabletkę - dla mnie to bardzo ważna informacja. O! A mi weterynarz powiedział, że nie mogę dawać kotu absolutnie żadnych podrobów. Nie wyjaśnił niestety, dlaczego. Osobiście wolałabym sama mu coś ugotować niż dawać gotowe karmy - jakoś nie mam do nich zaufania. To jest taka chudzinka, że aż mnie serce boli. Mojego kota nie da się karmić o stałej porze, bo on przychodzi różnie ale zawsze kiedy jest dostaje jeść :) Kot, je z takiej tacki może z 1,2 łyżeczki jednorazowo. Pół takiego paszteciku zjada dziennie, co jest dla mnie straszne bo uważam, że to jakby nie jadł nic. Nie wiem czy poluje i dlatego nie chce jeść u mnie czy może jest jakaś inna przyczyna ale je bardzo mało.

Agnieszka2009 pisze:88Iwona, super, że pomagasz biedakowi. :ok: Ale koty powinny jeść mięso surowe, nie gotowane, gotowanie niszczy mikroelementy i witaminy potrzebne kotu. Makaron też nie przyda się na wiele kociemu organizmowi. Mięso można spokojnie dawać takie gorszego gatunku, poprzerastane, tłuste. Jeśli kot miałby problem z gryzieniem, można pokroić drobniutko lub zmielić. Ludzie gotują czasem kotom tłuste rosołki, ale to raczej wtedy gdy trzeba np. dopajać kota który mało pije, albo gdy kot jest chory bądź gdy w jakichś trudnych okolicznościach trzeba go z powrotem namówić do jedzenia. Generalnie koty powinny jadać tłusto, na surowo, z suplementacją przynajmniej tauryny i bezzbożowo. No albo jakieś dobre puszki, na forum wielokrotnie omawiane.


Powiem Ci szczerze, że sama nie wiem co powinnam mu podawać do jedzenia. Czytałam, że kot nie powinien jeść surowego mięsa bo mięso musi być sparzone aby mieć 100% pewności, że nic w nim nie ma. U nas właśnie te rosołki były żeby pil, bo pić tez nie chce a to akurat mu tak pasowało - oczywiście dopóki nie kojarzyło mu się z tą nieszczęsną tabletką, teraz nie ma o tym mowy. Jutro wybieram się do sklepu z artykułami dla zwierząt, bo chcę mu kupić karmę wysokiej jakości i może dodatkowo jakąś multiwitaminę albo oba w jednym. Muszę go jakoś dożywić, bo narazie nie widzę możliwości żeby zabrać go do weterynarza.


Z odrobaczaniem odczekam, bo boję się że nasze relacje znowu się pogorszą. Natomiast bardzo martwię się, bo koleżanka nastraszyła mnie, ze taki kot może zarazić domowników różnymi robalami i przed odrobaczeniem nie powinnam go wpuszczać do domu. Inna osoba powiedziała mi, że po odpchleniu nie ma aż takiego ryzyka, że się zarazimy bo to pchły są najgorsze. Sama nie wiem, co mam o tym myśleć. Trochę się tego obawiam ale nie będę zwierzęcia zmuszać do jedzenia paskudztwa i skoro polecacie mi smaczne tabletki to nie jest ważne czy są one za 20 czy 50zł wolę je kupić niż szykować kotu traumę. Postaram się go podtuczyć, bo nie wiem jak on może czuć się po odrobaczaniu - tez czytałam i weterynarz mi mówił, że jego samopoczucie może być bardzo złe. To mnie zupełnie przerasta bo jak zje tabletkę na śniadanie i zniknie na ileś godzin, to nie będę mieć kontroli nad tym co mu się dzieje. Weterynarz powiedział mi, że bardzo zarobaczony kot może nawet zejść. To jest dla mnie naprawdę straszne. Tym bardziej, że to mój pierwszy kot w życiu i wszystkiego uczę się. Zobaczę, co powie mi inny weterynarz ale nie mogłam się umówić, bo nie było go. To odrobaczanie bardzo mnie przeraża.

Mam do Was jeszcze pytanie, co gotujecie swoim kotom i jakie gotowe karmy polecacie?

Ogromnie Wam dziękuję za wszystkie sugestie! Cała ta sytuacja otwarła mi oczy na problem bezdomnych kotów. Nigdy wcześniej nie myślałam jak straszny jest ich los i jak bardzo potrzebują naszej pomocy..

88Iwona

 
Posty: 3
Od: Nie maja 20, 2018 19:02

Post » Czw maja 24, 2018 22:23 Re: Bezdomniak, proszę o radę

Nie rozumiem, dlaczego kot nie miałby jeść surowych serc? Co innego wątroba, nerki - z powodu ich funkcji w organizmie nie są wskazane, ale serce to dobrze ukrwiony mięsień.
Nasze wątki:Czarno Widzę i Szarość nie radość, a tu nas zobaczysz #cats.on_tour

Obrazek

haaszek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2744
Od: Pt cze 23, 2006 18:43

Post » Pt maja 25, 2018 11:45 Re: Bezdomniak, proszę o radę

http://blog.catmaster.pl/mity-zywieniowe-cz-1/
Poczytaj, warto! Moje koty są karmione dobrą bezzbożową suchą karmą, ale podstawą jest surowe mięso.

ewar

 
Posty: 54903
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt maja 25, 2018 12:20 Re: Bezdomniak, proszę o radę

Jak wyżej, moje uwielbiają serducha i czasem żołądki, wątroby im nie daje bo żadne nie lubi. Ogólnie nie gotujemy tylko dajemy surowe. Nie jest tak, że musisz sparzać itp. Wystarczy przemrozić, ja naprzykład robie mieszankę różnych mięs wołowina, drób, wieprzowina, serca i mroże podzielone na dzienne porcje, każdego dnia wyciągam "działke" to rozmrożenia na drugi dzień.
Ważne żeby to było mięso jakościowo gorsze, dużo tłuścin, przerostów itp. Dodaje felini complete i masz pełnowartościowe żarcie. Moje najbardziej lubią jak dodaje troszkę saszetki "do smaku", zależy jak kot preferuje, i jak nie chce za bardzo kawałków mięsa, to można na początek spróbować z mielonym, tak właśnie moje zaskoczyły, najpierw mielone z saszetką a kolejno po troszku większych kawałeczków i doszliśmy do tego, że jedzą normalne kawałki.

Tak po mojemu jak kot mało je, jest osłabiony to odrobaczanie faktycznie może być dla niego niebezpieczne, a z drugiej strony może brak apetytu spowodowały robaki, trzeba ustalić całą akcję odrobaczania dokładnie, tak by wybić robactwo ale żeby nie było to agresywne, powoli i dobrze by było żeby kontrolować kota, choć w twojej sytuacji może być to trudne.

Niby człowiek może złapać od zwierza pewne pasożyty, ale pamiętaj, że odwrotnie też to działa, ja mam koty z nieznaną przeszłością a nikt z nas nie zaraził się, za to mój syn zaraził nas i koty i psa lambliami i owsikami (przyniósł z przedszkola) mimo, że my od zawsze się i dzieci odrobaczamy dwa razy w roku, to niestety inne dzieci roznoszą i obdarowują kolegów robaczkami, a ja ciągle tylko słysze "uważajcie bo koty zarażają pasożytami" na moje odpowiedzi "czy sami przypadkiem nie zarażają i kiedy się odrobaczali" jest święte oburzenie, bo jak to człowiek może zarazić i co za tupet mam, żeby o takie rzeczy pytać!
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Pt maja 25, 2018 14:35 Re: Bezdomniak, proszę o radę

Pozdrawiam bezdomniaczka. :201461
Obrazek
Misia [*] u mnie 28.04.2017-14.06.2018

Meteorolog1

Avatar użytkownika
 
Posty: 3709
Od: Sob lis 23, 2013 0:42
Lokalizacja: Olesno (opolskie)

Post » Pon maja 28, 2018 8:11 Re: Bezdomniak, proszę o radę

88Iwona, jeśli jest to możlwe to lepiej unikać podawania kotu suchej karmy (przede wszystkim działa źle układ moczowy kota). Wiadomo, że czasem, np. zimą, dokarmiając bezdomne koty, nie ma innego wyjścia jak sypnąć suchej karmy. Ale w innym wypadku karmimy kota albo surowym mięsem albo/oraz dobrymi mokrymi karmami. Jest tu wątek na ten temat na forum. Ja karmię prawie wyłącznie mięsem z suplementami, ale czasem daję puszki. U mnie najlepiej sprawdzają się: Grau, GranataPet, Feringa (w tej kolejności). Kupując puszki, trzeba uważać, aby nie zawierały zbyt dużej części podrobów, bo to może powodować rozwolnienie u kota.

Agnieszka2009

 
Posty: 499
Od: Sob sty 10, 2009 16:57

Post » Pon maja 28, 2018 10:16 Re: Bezdomniak, proszę o radę

Skoro kot pozwala Ci się bez problemu głaskać - to myślę że nic nie stoi na przeszkodzie by go do lekarza zabrać, tylko musisz mieć porządny kontenerek.

To jak rozumiem - dorosły kot, karmiony, który waży 2 kilo.
Wygląda na wychudzonego i zabiedzonego, choć michę pod nos ma. Inne koty go leją i odtrącają.
Myślę że koniecznie powinien trafić jak najszybciej do lekarza, tym bardziej że ostatnio dodatkowo wybrzydza przy jedzeniu.
Tylko umów się z porządnym wetem, od razu koniecznie obgadaj badania krwi, nie dawaj kotu jeść przed wizytą.
Tak żeby podczas tej jednej wizyty zrobić jak najwięcej, żeby ograniczyć stres kota do minimum.

Blue

 
Posty: 23414
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pon cze 25, 2018 11:34 Re: Bezdomniak, proszę o radę

Na dzień dzisiejszy kociak je ale mięso przegotowane, ok. 15 min. - surowego nie chce. Im tłustsze, tym chętniej wcina. Najlepsze są skóry z kurczaka i oczywiście tłusty wywar z nich - to pije zamiast wody jak najlepszy smakołyk.


W związku z tym, że nie wchodziło w grę podanie kotu tabletek na odrobaczenie, to lekarz weterynarii polecił mi zakroplić kropelki stronghold plus. Dostał porcję dla kociąt, czyli dla kotów do 2,5 kg. Z tym problemu nie było żadnego, bo zapuściłam mu kropelki kiedy spał i nawet nie był tego świadomy.
Muszę jednak opisać całą sytuację..

Po podaniu kropli jakieś 30 min. kot zamarł - nie reagował na ŻADNE bodźce. Nawet potrząsanie łapkami nic nie dało. W związku z tym, że nie mam absolutnie żadnego doświadczenia ze zwierzętami, to od razu zadzwoniłam do weterynarza; który mi sprzedał preparat żeby dopytać czy to jest normalna reakcja. Dowiedziałam się, że to zbieg okoliczności, preparat jest ok, dużo osób go stosuje i - uwaga, to zabolało mnie najbardziej(!!!) - Pani wychodzi do domu za 5 minut. Oczywiście nie było mowy żeby przywieść kota. Zadzwoniłam wiec do innego weterynarza, który stwierdził, że to NA PEWNO nie po kroplach, ponieważ po 30 minutach one jeszcze się nie wchłonęły. Najpewniej jest to spowodowane silnym zarobaczeniem - robaki się trują i kot źle to znosi. Oczywiście przywiezienie kota nie było potrzebne. Bardzo mnie to zabolało, bo zostałam z tym wszystkim sama. Tym bardziej, że obaj weterynarze byli w temacie odnośnie kociny. Kot wyglądał jakby był nieżywy - dosłownie. Gdyby nie to, że inny domownik zauważył, że cały czas oddycha to byłam pewna, że zabiłam go. Nie dawałam za wygraną i zadzwoniłam do 3 weterynarza, który był nieobecny ale pracownik kazał kota przywieźć żeby ocenić sytuację. W trakcie tej rozmowy kot zaczął dochodzić do siebie - poruszał łapkami, otworzył oczka, reagował na głos i obecność domowników. Po 4 godzinach od podania kropli doszedł do siebie, wstał, zjadł jak zawsze i był chętny do zabawy. Oczywiście nie został z nami na noc. Na drugi dzień czuł się bardzo dobrze. Teraz nawet fajnie zaczął jeść. Chyba już nigdy nie podam mu tych kropli, bo stres i dramat jaki przeżyłam był straszny. Czy ktokolwiek miał taką sytuację?

Poza tym, na opakowaniu widnieje informacja, że krople są też na pchły. No ale dziś, czyli jest to 6 dzień od podania kropli drapał się niemiłosiernie. Zastanawiam się czy ten preparat na pewno działa dobrze. Po kroplach fiprex w ogóle nie było takiej sytuacji. Kot znowu zrobił się niespokojny. Myślicie, że powinnam mu zakroplić ponownie fiprex? Czy to będzie bezpieczne dla niego? Może powinnam odczekać, poobserwować go trochę. Nie wiem czy stronghold zabezpiecza przed pchłami czy tylko wybija to, co już jest na zwierzaku. On wychodzi, ma kontakt z miejscami gdzie są dzikie koty, czasem nie ma go np. dzień czy dwa, więc nie wiem czy te pchły to na chwilę czy krople słabo działają.

Chciałabym się też poradzić odnośnie ponownego odrobaczania, czy powinnam jeszcze np. za miesiąc ponownie go odrobaczyć innym preparatem czy te krople są wystarczające? Jak myślicie?

Blue pisze:Skoro kot pozwala Ci się bez problemu głaskać - to myślę że nic nie stoi na przeszkodzie by go do lekarza zabrać, tylko musisz mieć porządny kontenerek.

To jak rozumiem - dorosły kot, karmiony, który waży 2 kilo.
Wygląda na wychudzonego i zabiedzonego, choć michę pod nos ma. Inne koty go leją i odtrącają.
Myślę że koniecznie powinien trafić jak najszybciej do lekarza, tym bardziej że ostatnio dodatkowo wybrzydza przy jedzeniu.
Tylko umów się z porządnym wetem, od razu koniecznie obgadaj badania krwi, nie dawaj kotu jeść przed wizytą.
Tak żeby podczas tej jednej wizyty zrobić jak najwięcej, żeby ograniczyć stres kota do minimum.


To wszystko nie jest takie proste. W ogóle nie byłoby problemu, gdyby dzikie koty nie pastwił się nad małym. To nie jest tak, że ja go nie chcę zabrać do weterynarza, bo żałuję pieniędzy czy mi się nie chce. Nie. Ja chcę go wyciszyć. Pokazać, że człowiek to jest ktoś ok, dotyk nie boli, dom jest miejscem bezpiecznym, domownicy go akceptują kochają i chcą być jego przyjacielami. Na dzień dzisiejszy udało mi się wypracować to, że kot czuje się dość swobodnie przy typowych dźwiękach domowych - otwierana lodówka, skrzypiący parkiet, otwierane drzwi czy okno. Udało mi się nauczyć go, że kiedy śpi na fotelu w pomieszczeniu a ja tam wchodzę to nie musi zrywać się na równe nogi. Udało mi się pokazać mu, że kiedy zamykam drzwi do pokoju, gdzie śpi to nie musi reagować panicznie bo nic złego mu się nie stanie. Nauczyłam go, że kiedy podnoszę rękę żeby odgarnąć włosy z twarzy, to jemu nie stanie się wtedy nic złego. Wypracowałam u niego pewność, że kiedy pada deszcze to ZAWSZE otworzę mu okno żeby mógł wejść. Wiesz, to wszystko wymaga czasu i pracy. I tak nie jest wciąż ufny, wciąż jakby brakowało mu pewności, że jest ważny. Wciąż woli być na zewnątrz niż w domu. Tyle, że on ma naprawdę bdb warunki - dom z ogrodem przy lesie. Uwielbia siedzieć na tarasie przy oknie balkonowym, szczególnie w deszcz. No i co z tego? Sytuacja: godzina 1.40, leje jak z cebra, kot chciał być na zewnątrz więc go wypuściłam. Leży sobie spokojnie w rogu balkonu, nagle wrzask i cały dom na równych nogach - dziki kot przyszedł go atakować. Inna sytuacja. Na tarasie ma wystawiony kosz z posłaniem, spał tam cały dzień wśród kwiatów w cieniu. Wieczorem kosz cuchnący, bo jakiś inny kot zsikał go niemiłosiernie. Innym razem, inne posłanie zniszczone przez dzikusy. Ma miejsce pod krzaczkiem - bardzo fajne, jak taka jamka. No i co? Przegoniony przez dzikie koty. Jeszcze inna sytuacja. Moja mama z rana patrzy a tu kituś jak oszalały wskoczył na drzewo za nim goni inny kot - gdyby nie jej reakacja nie mam pojęcia co mogłoby się wydarzyć na tym drzewie, bo tamten całkowicie nie dawał za wygraną. Nasza kocina wcisnęła się na sam szczyt dość sporego drzewa - myślałam, że sam nie zejdzie. Po KAŻDEJ takiej akcji kot jakby na nowo dziczał i znowu spokojnie, powoli go uczę, że dla mnie jest ważny. Uwierz mi, to bardzo męcząca sytuacja. Bywa, że nie śpię po nocach bo coś, gdzieś i muszę wyjść. O godzinie 3.40 stałam w ulewie żeby mógł wyjść z domu spokojnie - akurat chciał być na zewnątrz. Ja tez mam swoje obowiązki i jestem osobą bardzo zajętą, dla mnie ten kot to dodatkowy ogromny obowiązek, na który nie mam zbyt czasu - dlatego w moim domu nie ma zwierząt. Uważam jednak, że skoro wybrał sobie to miejsce na swoje to mu pomogę. On bardzo boi się zamknięcia - nie wyobrażam sobie wsadzić go w transporter. Panicznie reaguje na czarny kolor. Boi się samochodów. Muszę wypracować u niego wizytę u weterynarza. Mogę go zabrać na siłę. Wierz mi, po powrocie nie wróci do domu. Ja go obserwuję i widzę mniej więcej na ile mogę sobie z nim pozwolić. Uważam, że bez pomocy człowieka albo zginie bo zje to, czego nie powinien lub nie przetrwa przez dzikie koty. Smutne to ale tak jest. Tutaj moje rozgoryczenie, bo uważam, że osoba z fundacji, która oglądała go kiedy kulał mogła pomóc mi bardziej - tym bardziej, że to nie ja wtedy kojarzyłabym mu się z wizytą u weterynarza. Absolutnie zgadzam się, że weterynarz powinien go obejrzeć ale nie zabiorę go tam brutalnie.

88Iwona

 
Posty: 3
Od: Nie maja 20, 2018 19:02

Post » Wto cze 26, 2018 16:46 Re: Bezdomniak, proszę o radę

Może jednak przesadzasz, skoro śpi na fotelu, chce się bawić, to wizyta u lekarza nie będzie aż taką traumą. Wiem, że wolałabyś, żeby to kto inny za ciebie zrobił. Ale czasem trzeba dla dobra zwierzęcia.
Nasz Adolf było dorosłym, kompletnie dzikim kotem, którego karmiąc za oknem udało mi się oswoić na tyle, że można go było pogłaskać. I tyle, żadnej zabawy, wchodzenia do środka, brania na ręce. A jednak kiedy zobaczyłam, że jest ranny próbowałam go złapać - za pierwszym razem uciekł przerażony kiedy próbowałam złapać go do klatki, myślałam, że nie wróci. Za dwa dni był z powrotem. Kiedy wszedł na parapet do jedzenia po prostu wzięłam go mocno w ręce i włozyłam do klatki stojącej koło okna. Włożyłam, mimo, że musiałam stoczyć walkę, bo kot się wił, wyrywał, osikał mnie i wszystko dookoła. A zamknięty w końcu w klatce wył i pluł. U weterynarza był w klatce przez tydzień, bo miał leczony ropień, świerzb i został wykastrowany. Potem u nas w praczkarni, bo trzeba mu było smarować ranę. Chował się w kartonach, ale dawał sobie smarować głowę. Miał stale jedzenie i picie, ciepło, spokój. Potem jeszcze kilka dni, bo były silne mrozy.
A kiedy można go było już wypuścić na wolność powiedział, że nie da się wyrzucić. Wracał jak bumerang. Od trzech miesięcy mam niestety kota, który chodzi za mna jak pies. Mimo naprawdę traumatycznych momentów. Odosobnienie w spokojnym miejscu, z michą, gdzie nie był narażony na walki z innymi kotami zaowocowało nieoczekiwanym oswojeniem.
Też jestem osobą bardzo zajętą, czasem w pracy spędzam 12-14 godzin.
Nasze wątki:Czarno Widzę i Szarość nie radość, a tu nas zobaczysz #cats.on_tour

Obrazek

haaszek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2744
Od: Pt cze 23, 2006 18:43




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 193 gości