
Już opisuję w czym rzecz. przeprowadziłam tydzień temu się do Krakowa, w poprzednim mieszkaniu (pod Krakowem) została kotka z czterema małymi. Za zgodą właścicielki. Zapewniła mnie, że ma chętnych na koty, że najprawdopodobniej je rozda do czasu aż odbiorę (w ten weekend kończą 2 miesiące) chciałam zostawić jednego, przede wszystkim dlatego, żeby mama nie miała problemu z nawałem pokarmu. Nawet bardzo chciała, żebym jej zostawiła dorosłą kotkę, bo się do niej przywiązała (na co nie za bardzo chciałam się zgodzić, ale różne opcje brałam pod uwagę).
Zmieniła zdanie (zostawiłam zapas karmy itd), dziś się dowiedziałam, że koty bezwzględnie mam zabrać w sobotę (jutro).
Nawet nie w niedzielę, kiedy będę wracać od rodziców do Krakowa, tylko właśnie w sobotę (uproszę jeszcze o jeden dzień..)
O wydaniu kotów nie ma mowy-dziewczyna się rozmyśliła na całej linii.
W tym momencie pomieszkuję u znajomych, do mieszkania będę mogła się wprowadzić dopiero w środę, bo przeciągnął się remont. Zatem tam ich nie zostawię, bo będą jeszcze kończyć pracę..
Do środy nie mam co z nimi zrobić. Po prostu nie mam.
Zdjęcia mam niewyraźne, robione 2 tygodnie temu (mogę przesłać), w skrócie:
1.czarny
2.czarny z białymi skarpetami, białym podwoziem i białą kropką na czole
3.kolorowy
4.szaro szary z rudymi plamkami.
Nie gromcie mnie proszę, czemu kotka niewysterylizowana- w lutym byłam umówiona do weta, dzień przed zabiegiem mi zwiała, wróciła po ponad 2 tygodniach z twardym brzuchem, wet powiedział, że za późno.
W niedzielę postaram się zorganizować transport, przewiozę do Krakowa do mieszkania i albo by były do odbioru u mnie, albo gdzieś dowiozę..
Z góry dziękuję.