hej...
nie wychodzi mi to z głowy...
mam sąsiadkę, młodą alkoholiczkę z gromadką dzieci, facetem i kotem...
kocurek jest młody, na moje oko ma 3 - 4 m-ce, rudy, kuwetkowy... sąsiadka go gdzieś znalazła i zabrała do domu, u weta z nim nie była... no i pojawia się problem: jej facet go nie chce, dzieci go nie chcą bo zjadł im 2 chomiki... jak wychodzą z domu to kota 'niechcący' wypuszczają... sąsiadka go potem przynosi z podwórka albo ja go jej przynoszę...
ostatnio odcięli jej prąd więc się wyniosła do matki z dziećmi, facet niby miał być w domu, ale go nie ma... kot siedzi sam, bez jedzenia bo jeśli coś mu zostawili to już dawno zjadł, płacze albo pod drzwiami albo na parapecie, zostawili otwarte okno, mieszkają na wysokim pierwszym piętrze, młody boi się skoczyć (może to i dobrze bo ulica ruchliwa)... niestety między naszymi oknami jest za duża odległość i też się nie da nic zrobić...
postanowiłam mu na wszelki wypadek zacząć szukać domu (ja go u siebie zostawić nie mogę)... zostawię sąsiadom kartkę w drzwiach, ostatni raz byli tu 2 dni temu, może akurat da się im przemówić do głowy, żeby mi go zostawili...
jeśli ktoś ma jakiś pomysł albo wysooooooką drabinę żeby kota zabrać z okna to będę wdzięczna...
chętnych do ewentualnej adopcji po 'odbiciu' młodego od sąsiadki również zapraszam... jest rudy z białymi skarpetkami...