Oto główny powód mojego zmartwienia, śliczny biało-rudy miziak na osiedlu. Nie wiem jaka płeć, nie zaglądałam pod ogon, ale chyba kocur

rude kotki to rzadkość a co dopiero biało-rude - ale to nic pewnego, matka natura ma różne pomysły
Pierwszy raz spotkałam go na początku wakacji, w Lipcu, śmigał pod zaparkowanymi samochodami, ale nie zwracałam na niego uwagi, zawsze mijałam go w pośpiechu. Myślałam że to dziczek, a takie mają trochę lepiej w życiu niż miziaki. Dzisiaj po powrocie z wakacji znowu go spotkałam, szłam akurat do sklepu a on siedział sobie w "przyklatkowym" ogródku, o dziwo nie zwiał na mój widok. Podeszłam, zakicałam, a wtedy podszedł i obwąchał moje kolano, okazał się strasznym miziakiem

czyściutki, więc może ma dom...? może wychodzi? może ktoś go wyrzucił, w końcu wakacje

To kot w typie mojego Filipa, biało-rudy z kleksem na nosiu

cudo... od razu się w nim zakochałam...
Dlaczego "wyrzut sumienia"

ano dlatego że mam na tymczasie koty z różnych części Polski (Łódź, Warszawa, Opole) a nie mogę pomóc kotu z mojego osiedla

wiadomo, miziaki nie mają łatwego życia, a "moje" osiedle nie cieszy się dobrą opinią, mieszka tutaj dużo młodzieży z pobliskiej podstawówki, niedaleko jest szkoła muzyczna... boję się o niego

jeśli coś mu się stanie, to będe miała wyrzuty sumienia

że mu nie pomogłam... a nie mogę, mimo najszczerszych chęci, mam trzy tymczasy, w tym dwa nieufne, dzikawe, jeden ma KK, Ala nie toleruje obcych kotów, i na dodatek nie mieszkam sama...
Może jednak ktoś...? mogę zaoferować pomoc finansową, żwirek, suche, ale nie mogę go zabrać do siebie
