Mój kontakt z Dr. Wojnarem

Informacje i opinie o lekarzach weterynarii, klinikach i gabinetach.

Moderator: Moderatorzy

Post » Pon sie 03, 2009 23:18 Mój kontakt z Dr. Wojnarem

Podlinkowane:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=4687151#4687151
E.


Jeśli chodzi o pana dr Wojnara.... To ja tez dorzuce swoje trzy grosze.

Trafiłam do niego skierowana przez jedna z fundacji, kastrowałam tam u niego kota. Dzień wcześniej u innej weterynarz sterylizowalam druga kotke, stad wypytalam ja o różne sprawy zwiazane takze z kotem.
I bardzo dobrze zrobilam, ze sie spytalam tez o kastracje kocurka. Niestety pan Wojnar nawet polowy informacji ktore dostalam dzien wczesniej nie udzielil mi, mimo ze byly to podstawowe informacje - jak obchodzic sie z kotem przy wybudzaniu z narkozy, jak podawac wode, co zrobic w sytuacji gdy kota cos boli itp.)

Od samego poczatku pan doktor nie wzbudził naszego zaufania. A przy kotach juz kilku weterynarzy i kilka przychodni przerobilismy... Przyjął nas chłodno. Obejrzałam lecznicę i - podobnie jak Kinya - zaskoczona byłam stołem. U kazdego innego weterynarza, a bylam nawet w przychodni w Bytomiu, stół był metalowy. W Chironie jest zrobiony z dosc wiekowych kafelków, ktore widac ze sporo przeszly. Tez pomyslalam od razu o tym co siedzi w fugach... Stolu pan doktor przed nami nie myl ani nijak nie dezynfekowal (podczas gdy np wet do ktorego chodzimy z Felkiem stale zawsze czysci stol nawet kilka razy zanim kota zaprosi na przeglad), z dziura, ktora nie napawala optymizmem.
Ja myslalam ze to gabinet ogolny i dlatego jest taki niedosprzatany, natomiast operacje sie przeprowadza w bardziej sterylnych warunkach... Niestety, to jest jedno i to samo pomieszczenie. Leki na polce staly porozkladane badz jak, niektore ampulki otwarte.

Pan doktor bardzo niechętnie odpowiadał na moje pytania, tak jakbym zawracala mu glowe. Takie miałam odczucia. Jestem osobą dość dociekliwą i zadawałam bardzo dużo pytań, a poza tym chcialam porownac czy potraktuje mnie tak samo jak inna wetka dzien wczesniej. Niestety, nie dostalam nawet polowy potrzebnych mi informacji.

Co mi sie bardzo nie spodobalo - obojetny jego stosunek do zwierzaka. Jak spytałam czy moge kotu w razie ataku bardzo silnego bolu podać np. połowę Apapu (co doradziła mi inna wetka ale tylko na okolicznosc bardzo silnego bolu) popatrzył na mnie jakbym mu właśnie oznajmiła że mam trzecie oko i odbieram fale kosmiczne...
Kot dostal narkoze, siedzialam z nim na kolanach ale balam sie ze nie usnal - przy pierwszej kotce, wetka poprosila zeby odczekac jeszcze chwile bo koty roznie reaguja i spokojnie przegadalysmy przez ten czas jak Fiona zasypiala przed zabiegiem. Tutaj siedzielismy moze 5-7 minut, bardzo sie balam, czy Felek faktycznie usnal. Siedzialam tam przed tym gabinetem i myslalam ze wyjde z siebie i stane obok z nerwow.

I na sam koniec miala miejsce sytuacja ktora sprawila, ze kompletnie stracilam resztki zaufania i szacunku do pana doktora. Podczas rozmowy przypomniałam mu, żeby wpisał kotu w książeczkę zdrowia datę kastracji. Powiedziałam, że to dla mnie ważne, bo kot ma niską odporność, jest po przejsciach i ja muszę mieć taką informację w książeczce. Zreszta - to jest jego obowiazek umiescic taka informacje o zabiegu w ksiazeczce zdrowia zwierzecia.
Pan doktor na to zastygł bez ruchu i powiedział że teraz nie ma sensu tego wpisywac, żebym przyszła w sobotę na kontrolę to "jak będzie wszystko w porządku to wpisze mi w książeczkę informacje o kastracji". I zaczął tłumaczyć, ze on to musi obejrzeć, czy się dobrze goi, że zabieg wypadł dobrze, ale czasem się zdarzają komplikacje, ale zeby byc dobrej mysli, bo nic sie nie dzialo podczas zabiegu, wiec on to wpisze w sobote bo teraz nie ma sensu itp. Pech chcial, ze wlozylam ksiazeczke do torebki tak, ze nie moglam jej znalezc wiec odpuscilam.

Wyszlismy stamtąd przerażeni. Na przystanku okazało się, że Felek leży zwinięty w klebek, napierajac bezwladnie calym ciezarem ciala głową na krate kontenerka, przy czym glowe mial jakos tak zwinieta do srodka. Nie moglam go przesunac do tylu, bo koc na ktorym lezal sie zwinal i go zblokowal. Najwidoczniej doktor wsunal kota byle jak do środka, nieprzytomny w narkozie kot mógłby się udusić. Poprawilismy kota jakos i dotarlismy do domu.

Zadzwonilam do pani z fundacji z pytaniem czy ten lekarz kazdego kota tak traktuje - jesli sterylka okaze sie udana to wpisuje ten fakt w ksiazeczke? Pani byla zaskoczona, powiedziala ze ten lekarz od dwoch lat sterylizuje im koty zawsze pomagal jak trzeba bylo i nigdy nie bylo takiej sytuacji... Przyjechalismy na kontrole w sobote. Pan doktor obejrzal Felka, zrobil mu zastrzyk z antybiotyku i jakis wzmacniajacy.Na moje pytanie, co to za zastrzyk powiedzial doslownie "antybiotyk, zeby nie bylo stanu zapalnego i wzmacniajacy". Tyle informacji...Choc z drugiej strony dobrze ze cokolwiek odpowiedzial na moje pytanie. Na koniec wpisal w ksiazeczke tylko słowo KASTRACJA. Ale przybil pieczatke z nazwiskiem. Nic na temat zastrzykow, ktore zaaplikowal kotu (co jest wazne), zadnych innych zalecen, nic.
Bardziej rozmowny sie zrobil jak spytalismy o ceny karm. Nawet ulotke dostalismy i informacje jak wejsc na strone internetowa sklepu.
Chiron znajduje sie w bloku, na parterze, po poscie Kinyi mam nieodparte wrazenie, ze głownym zamyslem wlascicieli tego zoobiznesu jest na pierwszym planie biznes, na drugim - dobro zwierzat. Ja rozumiem wszystko, trudnosci finansowe, lokalowe itp., ale sa pewne granice ktorych nie powinno sie przekraczac.

Zaznaczam niniejszym, ze nie jestem kocia wariatka ani zadna szalona milosniczka zwierzat - po prostu kocham moje zwierzeta, szanuje je, dbam o ich zdrowie i czuje sie za nie odpowiedzialna. Tym bardziej, ze oba moje koty i pies to zwierzeta ktore inni ludzie kiedys bardzo skrzywdzili. I na tym forum jest mnostwo takich osob, stad PRZESTRZEGAM podobnie jak moje poprzedniczki, przed wizyta w przychodni Chiron.
Najpiękniejszą muzyką przed snem jest mruczenie szczęśliwego kota...

solangelica

Avatar użytkownika
 
Posty: 5123
Od: Wto paź 28, 2008 23:10
Lokalizacja: Silesia



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 51 gości