Tolę znalazłam w Sopocie w miejscu gdzie dokarmiam swoje "Sopociaki", pan który tam mieszka od jakiegoś czasu mówił mi, że wieczorem wychodzi mały kotek i bawi się z jeżykiem...trochę myślałam, że zmyśla, bo nigdy koteczek nie wyszedł jak przywoziłam jedzonko. No i tydzień temu wysypałam jedzonko, poszłam sobie na kawkę wracam i widzę, że mi coś mignęło małego, no i mówię sobie kurcze jest kocię...i na drugi dzień już małą miałam, dzika, chora (kk, zawalone oskrzelka). Oczywiście pierwszą istotą, którą Tola pokochała i której zaufała była moja suńka, która ją grzała i wylizywała przez najcięższe pierwsze dni. A potem to już poszło. Koteczka jest u mnie tydzień, leczymy ją i szukamy jej najwspanialszego Domu na świecie.
Tolcia ma dwa miesiące, jest śliczną, grzeczną koteczką, kochającą inne koty, psy, ludzi i tak jak ten pan mówił jeżyki.
A oto Tola-Sopocianka:

[/url]

[/url]

[/url]

[/url]

[/url]

[/url]

[/url]

[/url]

[/url]