Ostatecznie oba koty są u mnie. Nawet mi trochę głupio, bo Ania_36 też chciała. Chodziło o to, że one są tak ze sobą zżyte, że lepiej, żeby były razem na tymczasie. A Ania, cudowny człowiek, mieszka w Gdyni, bliżej Izy i schroniska i często służy jako pogotowie ratunkowe. Dwa tymczasy skutecznie zablokowałyby tę możliwość, a ja, dalej mieszkająca, mniej się do tego nadaję. Więc jakoś tak szybko zdecydowałam - to wezmę oba. Tak się jakoś zrobiło. Aniu, chyba rozumiesz.
Koteczka to niebieski "pers", kocurek to śliczny rudzielec, trochę w typie main coona, ale na moje oko tylko trochę, np. ogon ma taki, i maleńkie pędzelki na uszach. Sierść lekko przedłużona.
Kotki ogólnie nie są w stanie tragicznym, ale jeszcze trochę i byłyby. Na szczęście nie za bardzo stresujące się. Mieszkają póki co w kuchni, zwiedzają, trochę jedzą, chociaż chyba pyszczki trochę ich bolą.
Do weta idziemy jutro. zobaczymy co i jak.
Fotki będą jutro, bo padam na twarz, a jutro o 4-tej rano pobudka do pracy
Mogłam się zasadniczo wcześniej położyć, ale wyszły jeszcze inne problemy, też "kocie", ale dla dobra sprawy o tym tu pisać nie będę. Nie chodzi o moje koty, a raczej o problem nieodpowiedzialnego opiekuna. Iza, z uprawnieniami inspektora, pomoże rozwiązać ten problem.