OSTRZEZENIE przed korzystaniem z uslug przychodni ''24VET''

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 12, 2009 18:48 OSTRZEZENIE przed korzystaniem z uslug przychodni ''24VET''

Do Przychodni Weterynaryjnej „24VET” przy ul. Racławickiej 29b w Warszawie w dniu 23 kwietnia 2009 r., po uprzednim umówieniu, przyniosłam o godz. 6.30 rano kotkę (2-letnią) do sterylizacji. Miała być sterylizowana rano ok. 7.00 i liczyłam, że będzie do odebrania z lecznicy we wczesnych godzinach popołudniowych. Już na samym wstępie od lekarki przyjmującej rano kotkę dowiedziałam się, że będzie operowana jako druga, bo wcześniej jest zaplanowany do zabiegu inny kot.Pierwszy raz zadzwoniłam do lecznicy ok. godz. 11.30, aby dowiedzieć się, kiedy będę mogła odebrać kotkę. Z informacji uzyskanych od lekarza dowiedziałam się, że kotka była operowana dopiero ok. godz. 10.00 i było wiadomo, że jest za wcześnie, aby po kotkę przyjeżdżać. Dowiedziałam się tylko, że wszystko jest w porządku i kotka powoli się wybudza.

Następny telefon wykonałam ok. godz. 14.00. Z informacji uzyskanych od lekarza operującego Tomasza Jabłońskiego dowiedziałam się, że kotka jeszcze nie nadaje się do odebrania. Lekarz ten prosił o telefon za ok. 2 godz. Jeszcze wtedy się nie niepokoiłam, bo wiem, że czasami koty dosyć długo dochodzą do siebie po narkozie.Przed godz. 16.00, wychodząc z pracy, zadzwoniłam kolejny raz do lecznicy. Tym razem lekarz, który operował moją kotkę, dr Tomasz Jabłoński, zrobił mi wykład na temat profesjonalizmu lecznicy, który nie pozwala na wydanie „niecałkowicie wybudzonego kota”. Na moją uwagę, że od zabiegu minęło już kilka godzin, usłyszałam, że kot jeszcze nie nadaje się do wydania i gdyby mimo to wydali kota z lecznicy, byłoby to działanie nieprofesjonalne. Lekarz prosił o telefon za kolejne 2 godziny, czyli o godz. 18.00. Jedynie fakt, że między godz. 16.00 a 18.00 w Warszawie się nie jeździ, tylko stoi w korkach, sprawił, że nie pojechałam do lecznicy zaraz po 16.00., tylko posłuchałam lekarza.Zadzwoniłam ponownie przed godz. 18.00, kiedy to od lekarki dowiedziałam się, że kotka jest reanimowana. Natychmiast wyruszyłam do lecznicy, ale w międzyczasie po ok. 10 minutach miałam telefon od lekarza operującego, że reanimacja nie powiodła się i kotka zakończyła życie. Gdyby to była moja pierwsza sterylizowana kotka, może bym uwierzyła lekarzowi, że zrobił wszystko, co w jego mocy, ale tyle godzin od podania narkozy i brak wspomagania w wybudzaniu stawiają profesjonalizm lekarza pod znakiem zapytania. W lecznicy ”24VET” przy ul. Racławickej 29b w Warszawie nikt mojej kotce nie pomógł. Kotka przez 7 godzin próbowała się sama wybudzić, ale z za dużą dawką narkozy (mam prawo tak przypuszczać) nie dała sobie sama rady. Lekarzom z tej lecznicy nic nie dało do myślenia tak długie wybudzanie się kotki. Gdzie tu jest profesjonalizm i empatia, o których podczas rozmów z doktorem Tomaszem Jabłońskim tak dużo słyszałam? Gdybym o tym wiedziała (byłam zapewniana przy każdym telefonie, że wszystko jest w porządku), na pewno natychmiast przyjechałabym do lecznicy.Po 7 godzinach podjęta reanimacja (jaka?) nie przyniosła rezultatu, bo było za późno. Kotka najprawdopodobniej dostała obrzęku płuc i nastąpił zgon. Nie chcę nawet myśleć, jak cierpiała, dusząc się. Między moim ostatnim telefonem o godz. 18.00 a moim pojawieniem się w lecznicy upłynęło nie więcej niż 25-30 minut. Lekarka wydała mi kotkę (operującego lekarza Tomasza Jabłońskiego już nie było) sztywną.Mam prawo przypuszczać, sądząc po objawach, że kotka nie żyła już od co najmniej 2,5-3 godz. Jak to się ma do rozmowy z lekarzem operującym Tomaszem Jabłońskim o godz. 16.00, który wtedy nic nie sugerował, że z kotką mogą być jakieś kłopoty? Lekarz mówił o swoim profesjonalizmie, natomiast ja po swoich wieloletnich doświadczeniach z kotami nie rozumiem, jak mogło się zdarzyć, że o 16.00 wszystko jest w jak najlepszym porządku, a za 2,5 godziny odbieram kota ze znacznie posuniętym stężeniem pośmiertnym.W przypadku mojej kotki żadnemu lekarzowi z tej lecznicy nic nie dało do myślenia tak długie wybudzanie kotki. Nie chcę dopuszczać takiej myśli, że w tej lecznicy tak jak moją kotkę traktuje się inne zwierzęta operowane i leczone na talony z Gminy, wychodząc z założenia, że to istoty gorszej kategorii, bo bezdomne.

onuferka

 
Posty: 6
Od: Pon maja 11, 2009 21:02

Post » Wto maja 12, 2009 18:53

umieść to w dziale o wetach polecanych i nie.
Szkoda kici :( [*]
Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek

makrejsza

 
Posty: 2032
Od: Czw lis 22, 2007 20:41
Lokalizacja: Chocianów

Post » Wto maja 12, 2009 19:03

A czy były wcześniej robione badania krwi, żeby wiedzieć, że kotka nadaje się do przeprowadzenia zabiegu?

Poprosiłabym na twoim miejscu o dokładny rachunek z wyszczególnieniem środków użytych do premedykacji, narkozy i środka wybudzającego, jeśli taki zastosowano. Pewnie, że to Twojej kotce już nie pomoże, ale gdybym była na Twoim miejscu koniecznie bym na to nalegała. Przeprowadziłabym też rozmowę z lekarzem, który wykonywał kastrację. Tak tego bym nie zostawiła.
Ostatnio edytowano Wto maja 12, 2009 19:10 przez Tinka07, łącznie edytowano 1 raz
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Wto maja 12, 2009 19:05

Tinka07 pisze:A czy były wcześniej robione badania krwi, żeby wiedzieć, że kotka nadaje się do przeprowadzenia zabiegu?


Chyba wszędzie rutynowo robi się badania krwi przed jakimikolwiek zabiegami chirurgicznymi.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Wto maja 12, 2009 19:08

Onuferko, bardzo Ci współczuję.

Nie jestem w stanie przewidzieć, czym by się skończyła dla lecznicy ta sprawa, gdyby dotyczyła którejś z moich kotek...

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Wto maja 12, 2009 19:10

Biedna kicia... [*] :cry:

nika28

 
Posty: 6108
Od: Pt mar 21, 2008 21:15
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto maja 12, 2009 19:14 Info do tematu Ostrzezenie

Chcialam dopisac jeszcze tylko ze kazdy z nas moze napisac skarge do okręgowego rzecznika odpowiedzialności zawodowej Warszawskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej na nieprofesjonalne funkcjonowanie przychodni i brak serca ze strony pracujacych tam lekarzy w koncu chodzi o dobro zwierzat pamietajmy tez o tych wolno - zyjacych tez odczuwaja bol glod cierpienie

onuferka

 
Posty: 6
Od: Pon maja 11, 2009 21:02

Post » Wto maja 12, 2009 19:16

vega36 pisze:
Tinka07 pisze:A czy były wcześniej robione badania krwi, żeby wiedzieć, że kotka nadaje się do przeprowadzenia zabiegu?


Chyba wszędzie rutynowo robi się badania krwi przed jakimikolwiek zabiegami chirurgicznymi.

Nie wszędzie. Sterylkę Futra robiłam mając bardzo blade pojęcie o temacie, zdając się całkowicie na weta. Kotka była "na oko" zdrowa i w przyzwoitej formie choć drobniutka i dopiero co odchowała miot. Na 100% nikt się nie bawił w badanie serologiczne. Przy mnie dostała premed, po półtorej godziny niespełna dostałam ją z powrotem. Oczywiście nieprzytomną, jeszcze w narkozie. Sorry, wówczas uznałam że tak ma być, aczkolwiek byłam cokolwiek przerażona lecącym przez ręce zwierzakiem i świadomością że jakby coś się działo to ja... jestem bezradna.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Wto maja 12, 2009 19:18

Puma też była poddana sterylizacji bez badań krwi...
Obrazek

pumka133

 
Posty: 1322
Od: Nie wrz 14, 2008 18:27
Lokalizacja: Lubin

Post » Wto maja 12, 2009 19:29

vega36 pisze:
Tinka07 pisze:A czy były wcześniej robione badania krwi, żeby wiedzieć, że kotka nadaje się do przeprowadzenia zabiegu?

Chyba wszędzie rutynowo robi się badania krwi przed jakimikolwiek zabiegami chirurgicznymi.

Vego, niestety, tak nie jest, jak myślisz. Wystarczy, jak poczytasz na tym forum. Rzeczywistość wygląda inaczej. Nam się tylko tak wydaje, że badania krwi przed np. kastracją powinny być zupełnie czymś oczywistym. Są z pewnością tacy weci, którzy przed każdą narkozą robią badania krwi, są też tacy, którzy tego nie robią. Tu nie chodzi w szczególności o zabieg chirurgiczny lub jego rodzaj. Chodzi tu raczej o działanie narkozy na organizm.

Nawet usuwanie kamienia nazębnego pod narkozą, co chyba nie jest specjalnym zabiegiem chirurgicznym, może doprowadzić do śmierci, jeśli w organizmie coś nie gra.
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Wto maja 12, 2009 19:38 Dzieki

Badan krwi nikt nie przeprowadzal i nie spotkalam sie by robic to przy sterylizacji zwlaszcza kota na talon z gminy zostala juz wyslana skarga do IZBY LEKARSKIEJ dziekuje wszystkim za dobre slowo wiem ze kici juz nie pomoge ale moze to ocali inne zwierze

onuferka

 
Posty: 6
Od: Pon maja 11, 2009 21:02

Post » Wto maja 12, 2009 20:35

Jak na talon, to znaczy po najtańszych kosztach: najtańsza narokza, najtańsza opieka. Wiem, że w takich przypadkach nie ma innego wyjścia, ryzyko jednak jest duże, jeśli kot poddany operacji nie jest zdrowy. Może jednak w tym konkretnym przypadku zaniedbano czegoś innego, dlatego nalegałabym na rozmowę z lekarzem, który przeprowadził kastrację kotki, żeby dowiedzieć się więcej.
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Wto maja 12, 2009 21:04

chyba wszędzie rutynowo robi się badania krwi przed jakimikolwiek zabiegami chirurgicznymi.

naprawdę? zejdź na ziemię

ja stanę w obronie tej lecznicy
sterylizowałyśmy tam z koleżankami kilkanaście kotek i kocurów, kilka z nich było leczonych, kilka przywiozłyśmy w stanie agonalnym

nie mamy żadnych zastrzeżeń do pracy tej lecznicy ani do lekarzy tam pracujących, powiem więcej rzadko kiedy spotyka się tak pełne empatii podejście do zwierząt bezdomnych

Nie chcę dopuszczać takiej myśli, że w tej lecznicy tak jak moją kotkę traktuje się inne zwierzęta operowane i leczone na talony z Gminy, wychodząc z założenia, że to istoty gorszej kategorii, bo bezdomne.
nikt mojej kotce nie pomógł

to w końcu była Twoja kotka czy bezdomna? operowana na talon?
jeżeli kotka była bezdomna czy wiesz na pewno że była zdrowa: nie miała białaczki, niewydolności nerek, niedożywienia z niskim poziomem białka itd? jeżeli zaś Twoja to dlaczego na talon z Gminy? i ie rozumiem zupełnie dlaczego niewyjaśniona śmierć kotki ma jakiś związek z traktowaniem (złym, wg. Ciebie) kotów wolnożyjących

takie jest ryzyko przy sterylizacji kotów wolnożyjących: sa często chore i wyniszczone a znieczulenie i zabieg może być zagrożeniem życia

może najpierw należałoby wyciszyć emocje i porozmawiać z panem doktorem, zamiast pisać skargę
i używając nazwisk warto podać również swoje
wetów z Racławickej znam , Onuferki nie
Ostatnio edytowano Wto maja 12, 2009 21:36 przez AnielkaG, łącznie edytowano 1 raz
AnielkaG
 

Post » Wto maja 12, 2009 21:27

AnielkaG pisze:może najpierw należałoby wyciszyć emocje i porozmawiać z panem doktorem, zamiast pisać skargę


Dokładnie.
Nie szasta się w taki sposób nazwiskami.
Szczególnie używając stwierdzeń 'prawodopodobnie', 'być może', 'mam prawo przypuszczać'.

Proponuję wyciąć ten wątek zanim Pan doktor się wkur*** i pozwie Panią Onuferkę z art.448 KC, art.212 KK lub art.216KK.

dex7

 
Posty: 252
Od: Sob sty 10, 2009 1:04
Lokalizacja: Koto wice

Post » Wto maja 12, 2009 21:39

Ja też radziłabym rozwagę i najpierw rozmowę z lekarzem. Steżenie pośmiertne może wystąpić natychmiast po śmierci, na przykład gdy przed śmiercią wystąpiły drgawki...

Lutka

 
Posty: 62
Od: Śro lut 04, 2009 16:35
Lokalizacja: Bydgoszcz

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: LeslyPem i 74 gości