wiadomo..
każdy kot jest piękny..
W schronisku w Milanówku jest duży biały piec..
a za piecem duży biały Kay..

Kay jest piękny..czyściutki..futro ma takie, że chciałoby się w nim zatopić..ma niesamowite oczy.. i w ogóle wygląda obłędnie..
Kaya nie ma..Kay zastyga..Kay się boi..Kay jest z lodu..
Losy Kaya są mi nieznane..oprócz tego, że miał brata bliźniaka, którego zabrał fiv..no i na bank jest wykastrowany/wysterylizowany,zaszczepiony,odrobaczony..
Kaya generalnie nie widać..albo siedzi pod paletami na wybiegu albo za piecem.. boi się przeraźliwie..nie zjadł podrzuconego mu mięska..wcisnął się za piec i tak siedział przez całe nasze odwiedziny. Kaya próbowałam zaczepiać troszkę ręką..troszkę patyczkiem.. nie reagował.. tzn wcisnął się w kącik..nie syczał,nie warczał.. nic z tych rzeczy.. po prostu siedział przerażony i się patrzył.. jakby zamarzł..
Tak pisze o Kayu Tajemniczy Wujek Z.
Tajemniczy Wujek Z. pisze:Na mnie największe wrażenie zrobiły dwa koty: Rysiu i Biały.
Biały zaś jest jedną Wielką Białą Kulą Przerażenia. Przez cały czas naszej wizyty ani na chwilę nie wyszedł zza pieca. I to nawet wówczas, gdy był sam w całej kociarni. Siedział w najdalszym kącie i trząsł się ze strachu. Przez cztery godziny nie zjadł ani jednego z podrzuconych mu kawałków mięsa. Nie było w nim cienia agresji. Tylko raz nasyczał na mnie gdy go dotknąłem. Ale o żadnym drapaniu czy gryzieniu nie było mowy. On był po prostu sparaliżowany strachem. Pozwalał się dotykać tylko dlatego, że nie mógł się już bardziej wcisnąć w kąt. Gdyby mógł toby zniknął. Postanowiliśmy spróbować tej samej metody, która zadziałała na Rysia, ale po wypłoszeniu zza pieca Biały dosłownie zaczął chodzić po ścianach z przerażenia. Próbował uciec przez okienko na wybieg, ale było zamknięte szybką i biedak huknął łebkiem z całej siły. Daliśmy mu spokójNaprawdę bardzo go żal.
Plan jest taki, żeby następnym razem zamknąć się z Białym w izolatce i siedzieć tam z nim nawet i parę godzin. Może się przekona.
Powiedzcie mi proszę..
czy ktoś ma pomysł...co zrobić z Kayem?
Czy dać mu spokój i nie zaczepiać.. czy faktycznie próbować go oswajać..ale czy takie oswajanie raz na tydzień przyniesie jakieś efekty?
Czy łapanie go do izolatki ma sens, czy nie lepiej może siedzieć z nim w kociarni? Ja wiem, że do każdego serca jest inny klucz..
ale może ktoś zna jakieś sprawdzone rozmrażacze?
albo jest lodołamaczem i potrafi nam coś podpowiedzieć?





Długo myślałam nad imieniem dla niego..
mam nadzieję, że będzie jak w baśni..
że przyniesie mu szczęście..

Dziękujemy pięknie za
ruru pisze:Banerek dla Kota z bajki:
- Kod: Zaznacz cały
[URL=http://tiny.pl/z48w][IMG]http://img504.imageshack.us/img504/7954/kay2kopia.jpg[/IMG][/URL]


