

Trafiła do Nas kiedy była małym wesołym kotkiem. Niestety nie miała lekko po urodzeniu. Zabrałam ją pewnej staruszce, która w dobrej wierze trzymała małe kotki w szufladzie. Już od pierwszego dnia u Nas załatwiała się do kuwety. Od początku była stosunkowo spokojnym kociakiem. Nie łaziła po firankach, nie strącała kwiatków ani nie szalała. Można by rzec, że była aniołkiem. Uwielbiała jednak wchodzić na świąteczną choinkę i z niej obserwować cały pokój. Została wysterylizowana kiedy była młoda, ponieważ uwielbiała Nam uciekać, na co cały czas trzeba uważać, ponieważ nadal chciałaby pobiegać poza domem. Spokojnie chodzi na smyczy, więc można z nią spacerować w ciepłe dni. Teraz jest już mniej energiczna, ale nadal czasem obudzi się w niej młody kociak i gania za sznurkiem kiedy poświęci jej się chwilkę. Trzeba też dodać, że nigdy nie wyciągnęła pazurów na człowieka. Kizia kojarzy się z arystokracją. Jest spokojna i ułożona. Z kąpielą nie ma problemów, trochę się wyrywa jednak po tylu latach wie, że kąpiel nie jest czymś aż tak złym. Jak obcina się jej pazurki, to siedzi spokojnie i czeka aż się skończy. Znajomi mówią, że Kizia wygląda jak mieszaniec persa z dachowcem. Coś w tym jest, bo ma troszkę dłuższą sierść i bardziej płaski pyszczek. Kizia jest trzymana z dwoma innymi kotami i toleruje ich obecność choć wolałaby być sama. Reaguje na imię i "rozmawia" z ludźmi.
Oddam ją osobie, która zapewni jej dobrą opiekę i miłość na stare lata, na którą zasłużyła. Powodem oddania są poważne problemy finansowe. Nie chcę skazywać jej na schronisko, lecz na ciepły dom.
Kontakt:
tel: 888 643 838
e-mail: infernal_child@o2.pl
EDIT:
Niestety zapomniałam poinformować o tym, że Kizia ma od dłuższego czasu guzek na karku. Jest twardy i podskórny. Nie mam diagnozy od weterynarza ale najprawdopodobniej jest to kaszak. Nie sprawia jej żadnego bólu. Wstyd mi, że tak długo nie byłam z nią u weterynarza ale sytuacja materialna nie jest zła od dziś, lecz już od dłuższego czasu.