Ciężko jakoś zebrać słowa, ułożyć w logiczną całość. Puszek żył sobie szczęśliwe przez jakieś 3 czy 4 lata w ciepłym domku. Był rozpieszczonym jedynakiem, kochany przez swoich opiekunów do szaleństwa. Kilka tygodni temu opiekunowie Puszka przyjechali do schroniska i przygarnęli do siebie Dakotę - młodą, wystraszoną koteczkę. Za jakiś czas, przypadkiem dowiedzieliśmy się, że Dakota ładnie się oswaja, jest kochana przez swoich opiekunów. Że Puszek przeżył dokocenie ale już jest ok. Opiekun Dakoty i Puszka zapewniał, że Dakota już nigdy nie wróci do schroniska. Kilka dni po tych deklaracjach opiekun Puszka i Dakoty pojawia się pod opolską Fundacją Azyl Nadziei. Krzykiem oznajmia, że przywiózł swoje dwa koty, że żona dostała ataku astmy i lekarz kazał pozbyć się kotów. W FAN nie było ani pół wolnej klatki, nie było miejsca ale szybko powiadomiono pracowników schroniska o tym co się dzieje. Ale opiekun nie poczekał

pojechał do schroniska i wypuścił Puszka i Dakotę poza ogrodzeniem schronu

Litościwie zostawił im, ponoć ulubione, pudełko.
Cała sprawa została opisana przez GW:
http://miasta.gazeta.pl/opole/1,35114,6 ... mieci.html
Puszek siedział skulony, przerażony pod płotem. Dakoty nie było. Koleżanka pozbierała Puszka i zaniosła do kociarni. Dakoty szukają codziennie, niestety mija tydzień od kiedy to się stało a po koteczce ani śladu
Puszek był przerażony, zrobił kupkę pod siebie, był brudny

Pierwsze dni były tragiczne, nie jadł, siusiał pod siebie, nie ruszał się z koszyka na krok

Dziś Hania mówi, że w koszyku jest suchutko, nic nie czuć by było nabrudzone. Puszek powoli otwiera się, wychyla łepek z koszyka, zaczyna się interesować otoczeniem. To i tak bardzo szybko.
Nie wiem co musiał czuć

Od kociaka wypieszczony w domu, z jednymi ludźmi. Po ciężko przeżytym dokoceniu zostaje zapakowany i wywieziony. Wypuszczony w nocy, na zimno, na obcym, niebezpiecznym terenie. To chyba cud, że żyje.
Puszkowi potrzebny jest dom. I to chyba od razu stały. Myślę, że tymczas w przypadku tego kota to chyba by było za dużo. Gdyby za jakiś czas znowu musiał się przeprowadzić. Wszystko wskazuje na to, że Puszek w schronie jakoś sobie poradzi.
Bardzo gorąco prosimy o moc dla Puszka! On pilnie potrzebuje nowego, dobrego domu! Zanim umrze w nim nadzieja!