Wracaliśmy z moim chłopakiem ze spaceru i przechodząc obok placu budowy zobaczyliśmy trzęsącą się z chłodu kotkę.Nie przestraszyła się,tylko do nas podeszła i zaczęła się łasić.Pogłaskaliśmy ją i ruszuliśmy do domu,a ona...podreptała za nami.Wzięłam ją na ręce i wróciliśmy się do tego placu budowy.Obok stał mały blok.Zapukaliśmy do mieszkań na parterze,czy nie wiedzą czy ktoś z ich bloku nie ma takiego kotka.Stwierdzili,że raczej nie.Wyszliśmy,postawili kicię na chodniku a ona w dalszym ciągu się łasiła i za nami szła.Jest dosyć szczupła i cała się trzęła,choć futra nie ma w najgorszym stanie.Wzieliśmy ją więc do domu i nakarmiliśmy.Najpierw fuczała na Leona,potem zwiedzała,teraz śpi na moim chłopaku na wersalce,a Leon leży metr dalej i się gapi.
Jutro mój chłopak weźmie obydwoje do weta(ja od 9 do 19 w pracy)a potem rozwiesi ogłoszenia,że znalazł kota,taki na razie mamy plan...
Moje pierwsze pytanie,czy ktoś z was nie zagubił w okolicy ul.Tamki i Dobrej w Wawie kotki?Czarna z białą bródką i skarpetkami,białe wąsy,żółte oczka,szczupluteńka,na oko około roczna.
Drugie;co teraz?
