Wśród nich znajdują się takie, które pomimo elementarnej opieki i leczenia, są chore – chore „na duszę”. Potrzebują rodziny – środki farmakologiczne i kawałek półki – w ich przypadku, nie pomagają.
BOBO
olbrzymi, przedziwnej urody kocur. Policzki jak u gladiatora, sierść czarna, szara, niebieska? Z białym krawatem. Bardzo, bardzo, bardzo miziasty i smutny.
Do schroniska trafił z lecznicy, gdzie był leczony na chorobę skóry (na grzbiecie duże, białe płaty łupieżu). W schronisku nastąpił nawrót.



RUDY
młody Kocurek, który do schroniska trafił ponad miesiąc temu z olbrzymią biegunką. Pomimo leczenia nastąpiła minimalna poprawa. Jest bardzo lękliwy, w związku z czym jego pielęgnacja jest bardzo utrudniona. Prawdopodobnie był wolnożyjącym kotem.




KROPKA
młoda, kaleka koteczka (przednia prawa łapka w nadgarstku zgina się na bok). Przyniesiona do lecznicy skąd trafiła do schroniska. Człowieka potrafi pokochać w trzy minuty.

Szarotka




Widząc człowieka wyciąga łapki przez siatkę. Ociera o ścianę. Wbiega na kolana, łasi, barankuje. Wchodzi na ramię. Wycisza się.
Nie jest konfliktowa.
Nie ma oka.
Nie ma sierści po bokach brzucha i na tylnych łapkach.
Wychudzona jest... niesamowicie.
Do schroniska trafiła dwa lata temu. Gdy przebywa w szpitaliku, gdzie widuje więcej ludzi, przybiera na wadze i obrasta futrem. Gdy trafia do kociarni, chudnie i gubi sierść. I tak w kółko od dwóch lat.
Mgiełka [']



Razem z Szarotką wbiega momentalnie na kolana. Delikatna, cichutka z mięciutką sierścią. Smutek w jej oczach jest przerażający.
Jest drobniejsza od Szarotki. Wychudzona tak jak ona. Trochę łzawi.
Bezkonfliktowa. Potrafi dzielić się człowiekiem z innymi kotami.