Weszliśmy w niego z wielkimi nadziejami ,że może rak się zatrzyma ,nie marze o wyleczeniu tylko o zahamowaniu .
dwa dni 2009 nic się nie zmieniło ,tymczasy szaleją ,tż. kaszle tak że chwilami mysle że resztki płuc wypluje,
Perełka miała byc adoptowana pod koniec listopada ,dziewczyna która miała ja adoptować ma ciagle pod górke.......
Tym sposobem Yoko nadal u nas ,ale tak jak wcześniej pisałam pewnie z tymczasika stanie się rezydentką .
Problem z Perełka jest jeden ,mój tż. po chemi bardzo uwrażliwiony na zapachy ,Percia po puszcza

nic to że myta parę razy dziennie ,on poprostu jest wyczulony i bardzo to go drażni ,chwilami nie jest miło.

ale on bardzo się stara i wiem że to nie ludzka złośliwość tylko choroba...
Perełka to chodząca miłość i łagodność.
Poczochrańce nadal chorują,nadal latamy na zastrzyki ,ale porosną z nich cuda na kiju

mam troszke nowych fotek paskudek i brzusia i Tytusia który uwodzi Karolinke ,a z brzusia sobie zrobił posłanko

link do poprzedniego..
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=82536
