Po prostu tamtego nie zakladalam ja i nie mam mozliwosci "moderowania" i zmieniania tematow.
W skrócie: wzięłam udzial w łapance na powązkach wojskowych bo byłam blisko

Jeden (Pączek) szybko doszedł do siebie (w miarę - nadal zaczyna kasłać jak mruczy)
Drugi (Tygrys) bardzo osłabiony był, dostawał mocniejsze leki. Troche się polepszyło, ale nadal bywa "lewy" i słaby i budzi mnie np w nocy jego kaszel

Oba zostaly już odrobaczone (potężnie, bo dawką dla psa..) Kupy robią ładne. Apetyty mają, wodę piją. Jak nie patrzę - się bawią.. Żwirek zmieniłam na silikon, żeby nie pylił - nadal Tygrys kaszle...
Więc dzis wzięłam i pojechałam z nim na prześwietlenie do dr Czubek na Białobrzeską.
I pani dr powiedziała, że "nie widziała takich płuc u takiego kotka"
....

dostal potężne dawki i leki, ma wenflon w łapce, siedzieliśmy pod kroplówą.. Jutro mam się pojawić znowu.
Zdjęcie obejrzy specjalista od zdjęć. Krew wyszła dziś dobra.
Pani dr ma nadzieje, że to tylko bardzo złośliwa bakteria, która przejdzie.
Mniej (wcale) optymistyczna wersja to grzybica płuc.
Raka trudno podejrzewać - kot za mały (7 mcy)
mam ochotę ryczeć, a u weta prawie zemdlałam


mam chodzić codziennie na leki i zobacyzmy czy zareaguje. Jak nie ... nie wiadomo..
W mojej głowie rysują się czarne scenariusze

poki co zostawilam tam (znowu) 55 zeta, kupilam za 10 zarcia, musze kupić żwirki itp, i w najbliższych dniach codziennie płacić za koty.
Nie ukrywam, że robi sie u mnie CIENKO z kasą. A w tym przypadku wiem, że matka mnie nie wesprze, bo uważa "ze uśpić" i po kłopocie, oraz ze jestem pierdolnieta

jakby ktoś miał, przypadkiem (nie liczę.. grudzien, swieta, wlasne koty...) mozliwosc wsparcia jakiegokolwiek finansowego.. będę niesamowicie wdzięczna. Mogę nawet oddać jak dostanę wypłate...
Sprobuję też coś na bazarki wygrzebać.
ogolnie - niewesolo.
ale stay tuned.
jak przekonac tygrysa, zeby nie probowal zerwac bandazy??
