zostałam poproszona przez znajomego o założenie tego wątku.
Alergia spowodowała, że pewna pani z Warszawy musi się pozbyć swoich kotków. Grozi im schronisko, choć to ostateczność, której nikt nie chce.
Może komuś z Was drgnie serce i się zlituje?
Wiem, że są tysiące kotów do wzięcia.. Może młodsze, ciekawiej ubarwione, bez swojej historii czy jeszcze czego innego.. Ale te też mają serduszka, które chcą kochać i być kochane.. Niedługo świat im się zawali, a przecież można pomóc..
Byłoby cudownie, gdyby Frycia i Kuba poszły do jednego domku.. Wiem, że to znowu utrudnia podjęcie decyzji, ale trudno. Pytam, proszę i chciałabym niedługo móc podziękować za ogrom serca i wrażliwość..
Proszę..
Oto opis, który opiekunka przesłała i foty kotków.
Frycia (szarobura) ma osiem lat, jest po sterylizacji, jest kotem domowym, ale można ją zabierać na wszelkie wyjazdy (zdecydowanie woli to niż zostawanie samej w domu), dobrze znosi podróże i grzecznie trzyma się domu czy bliskich w terenie. Wakacje spędza na działce i tam czuje się jak w Raju. Jest typem aktywnym (jak na kota) w ciągu dnia i śpiącym w nocy. Nie drapie mebli – do tego celu służy drapka, lubi spać z Panią w łóżku – w nogach. Jest ogromnym łasuchem i trzeba pilnować ją z jedzeniem i nie dawać się „nabrać” że kotek jest taaaki bieeedny i taaaki głodny...
Kuba (czarny) ma osiem lat, jest kastratem i typowym kotem, czyli leniuch i śpioch (najlepiej gdzieś w kąciku, w szafie, w kartonie bądź innym ciemnym i cichym miejscu). Kuba również nie jest typem psotnika. Bardzo lubi wychodzić na dwór. Jest trochę mniej domowym kotem niż Frycia, ponieważ większą część swojego życia spędził na domu na działce.





