Ropien wyleczyl sie raz dwa i przyszlo czekanie na dom.
a on sie tak naczekal, ze gdy znalazl sie juz domek byl kotem idealnym...
Takim , ktory w 2 dni zakceptowal i przekonal do siebie 14letnia kocice rezydentke
Takim , ktory byl kotkiem bardzo grzecznym
Takim, ktory nie wyciaga pazurka z zadnej sytuacji i tylko kocha caly swiat
W nowym domku byl ponad tydzien , ale jego nowa pania zaniepokoily wezly chlonne. Wet zasugerowal test na bialaczke.
Na tescie pojawila sie blada kreseczka...
Nic nigdy mu nie bylo u nas.... "tylko" teraz te odkryte wezelki chlonne

Pani poprosila by w takim razie go zabrac.
Nie wytrzymalam i poryczalam sie zabierajac go od niej

Peklam jak zobaczylam jak mu dobrze... jak lasil sie witajac nas w drzwiach jkaby chcial sie nam pochwalic swoim domem

a ja przyszlam z transporterem by go zapakowac na sile i zabrac tam skad trafil do tego domku

Wtedy sie rozkleilam....
I co dalej....
Teraz siedzi sam , odizolowany. Zajal czesc pokoju fundacyjnych maluchow, a one musialy sie stloczyc zamkniete na pozostalej czesci.
Tak mi smutno....
a jak smutno musi byc jemu....


