Kolejna moja "interwencja"co za "ludzie"

O wszystkich stworzeniach poza kotami

Moderator: Moderatorzy

Post » Wto wrz 16, 2008 21:11 Kolejna moja "interwencja"co za "ludzie"

Byłam dziś świadkiem wypadku komunikacyjnego,którego ofiarą był mały czarny pies...Wracaliśmy właśnie do domu,nagle na ulicę wybiegły dwa psy:duży jasny i mały czarny...zatrzymaliśmy się,żeby psy mogły przebiec na drugą stronę i ruszyliśmy dalej...Niestety psy znów przebiegły jezdnię i w jednego z nich(czarnego)z całą siłą uderzył samochód...To było straszne...pies biegł w szoku piszcząc niesamowicie a kierowca dalej jechał jak wariat...nawet zauważyliśmy,że się śmiał :evil: Od razu się zatrzymaliśmy i pobiegliśmy za psem,niestety nigdzie go nie było.Po powrocie do domu oczywiście zaczęły się wyrzuty sumienia,że nie szukaliśmy go do skutku,że biedak pewnie gdzieś leży i umiera(auto tak uderzyło,że obudowa z lampy odpadła).Poszliśmy go szukać raz jeszcze...sprawdziliśmy wszelkie zaułki,parking,park,różne ulice...nagle zobaczyliśmy tego jasnego,za nim biegł czarny.Strasznie się ucieszyłam,że żyje i nic mu nie jest bo wypadek wyglądał naprawdę bardzo poważnie.Psy wbiegły do jednej z sieni z której akurat wychodził pan,który powiedział nam gdzie mieszkają właściciele.Zapukaliśmy do drzwi,otworzył młody chłopak...powiedziałam mu,że jego pies jakąś godzinę temu miał wypadek,zapytałam czy nic mu nie jest itp.Powiedział tylko "żyje"wiec pytam sie dalej czy na pewno nic się psu nie stało,bo auto bardzo mocno w niego wpakowało...na co chłopak"I dobrze mu tak po ch***wybiega na ulicę"....Szag mnie trafia...Szukam psa w deszczu,w ciemnych zakamarkach miasta,zaczepiam ludzi,trzęsę się z zimna i strachu o to biedne stworzenie a on mi mówi,że mu tak dobrze...
Brak mi słów...Ludzi podobnych do niego jest na świecie wielu,mają zwierzęta wypuszczają je dosłownie na pastwę losu w ruchliwe centrum miasta i mają gdzieś co się z nimi dzieje...Później tym zwierzętom dzieje się jakaś krzywda obok której ludzie tacy jak ja nie mogą przejść obojętnie a właściciel ma to gdzieś...Oczywiście rozumiem,że nie mogę tego zdarzenia nigdzie zgłosić,nikt nie będzie w stanie udowodnić temu chłopakowi,że zaniedbuje zwierzęta,przez co są one w poważnym niebezpieczeństwie...?Proszę napiszcie czy mogę coś w tej sprawie zrobić...
Rozpaczliwie szukam jednookiego,pręguska-Koksika...

Shishka

 
Posty: 702
Od: Nie sty 27, 2008 14:22
Lokalizacja: Chorzów

Post » Śro wrz 17, 2008 6:19

trzeba złozyć zawiadomienie do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami ,do Straży Miejskiej lub na policję.Jadnak nie licz na skuteczność...raczej skończy sie na rozmowie z właścicielem jeżeli w ogóle..Towarzystwo Opieki nad Zwierzetami jest najbardziej powołane do interwencji i bedzie wiedziało co robić.Może tez zwierzę zarekwirować jeżeli bedzie bardzo zaniedbane lub zagłodzone ,dręczone.Ale wtedy pies ląduje w schronisku. :? Najlepiej zmienić mu właściciela-odkupić psa i szukac domku... :?szkoda,że nie zapisaliście rejestracji sprawcy potrącenia i nie zatrzymania się.To juz jest naprawde karalne.....ale naprawdę doradzam wizyte w TOZie i zgłoszenie sprawy razem z danymi "własciciela"-skarga przyjeta na pismie wymusza wdrożenie postepowania wyjaśniającego..może to jednak przyniesie skutek.
Serniczek
 

Post » Śro wrz 17, 2008 7:26

Serniczek pisze:Najlepiej zmienić mu właściciela-odkupić psa i szukac domku... :?

I co to da tak naprawde? Wezma drugiego. :?
W sumie to rozne bywa z tymi psami i nie zawsze to wina wlasciciela.. Nie dziwie sie troche jego reakcji, no bo co ma zrobic jak pies ucieka? I to nie raz, dwa ale ciagle? Mam sasiadow, ktorych pies nauczyl sie wychodzic przez ogrodzenie i walesa sie wszedzie. Co maja z nim zrobic? Uwiazac na lancuch? To maly kundelek.. Tez sa bezradni i machneli juz reka.. Czasem zdarzaja sie egzemplarze, ktore nade wszystko wola ucieczki. Owszem. To wina wlascicieli, bo gdzie cos zaniedbali, ale z drugiej strony z takim psem tez ciezko zyc, bo zamiast pies ma nas pilnowac, to my pilnujemy wciaz psa.. I wystarczy niedomknieta furtka, zeby tylko kurz po nim zostal..
Tak naprawde trzeba by tu tylko zajac sie kierowca. Ale tez spokojnie by sie wylgal.
Nie da sie nic zrobic. Wlasciciel powie, ze pies mu uciekl podczas spaceru. Kierowca by powiedzial, ze nagle wybiegl na droge i nie zdazyl zahamowac, a ze pies uciekl, to sie nie zatrzymywal.
TOZ tez nic nie poradzi. Zglosilismy sprawe o porzucenie kota pod schronisko. Wszystko mieli na tacy. Adresy, wydruki, zdjecia. I policja i tak sprawe umorzyla. :?
dorzuć się do sterylek: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/azg dla bezdomnych: KRS 0000338819

Edzina

 
Posty: 4524
Od: Czw lut 10, 2005 12:07

Post » Śro wrz 17, 2008 12:21

Za to, że pies biega bez opieki odpowiada właściciel, ja 2 lata temu byłam świadkiem tego, jak facet celowo uderzył w jamnikowatą sunię. Byłam na policji - niestety ale ukarano właściciela suni za to, że pętała się po wsi bez opieki.

Podobnie było z owczarkiem niemieckim, któego znalazła Neigh - była w Straży Miejskiej, która odwiozła psa właścicielom i nałożyła na nich mandat 200zł
Może kara finandowa czegoś tych ludzi nauczy?
Obrazek
Obrazek

neris

 
Posty: 1762
Od: Czw lis 16, 2006 10:58
Lokalizacja: Pomiechówek k. Warszawy

Post » Śro wrz 17, 2008 12:42

neris pisze:Może kara finandowa czegoś tych ludzi nauczy?

Zawsze niestety istnieje niebezpieczenstwo, ze po prostu pozbeda sie tego psa.. :?
dorzuć się do sterylek: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/azg dla bezdomnych: KRS 0000338819

Edzina

 
Posty: 4524
Od: Czw lut 10, 2005 12:07

Post » Śro wrz 17, 2008 12:56

No też fakt :cry:
Obrazek
Obrazek

neris

 
Posty: 1762
Od: Czw lis 16, 2006 10:58
Lokalizacja: Pomiechówek k. Warszawy

Post » Pt wrz 19, 2008 20:22

Wiecie co...ja rozumiem wszystko zanim miałam koty miałam psa,który mimo kontroli 4 razy uciekł i pogryzł inne psy...Ale oni zamiast wychodzić z tymi psami na spacer,żeby załatwiły swoje potrzeby to bezmyślnie je wypuszczają...Oni tak mieszkają,że wychodzi się z sieni jest wąski chodnik i od razu ulica po której jeżdżą tiry itp.Szkoda,że się go nie zapytałam czy jak będzie miał dziecko i to dziecko ulegnie nieszczęśliwemu wypadkowi to też powie"dobrze mu tak po ch*** wyszło na ulice..."
Wybaczcie ale cytuję :)
Nie było mnie teraz przez kilka dni,sprawa jest troszkę przedawniona ale mieszkam blisko i jak jeszcze raz zobaczę te psy jak sie bawią na środku ulicy to pójdę do TOZ-u na pewno..
Numerów nie spisaliśmy bo to działo się zbyt szybko...ale kierowca jak zauważył,że się zatrzymujemy to wyraźnie dodał gazu...niech się boi wariat jeden,że zdążyliśmy spisać...
Rozpaczliwie szukam jednookiego,pręguska-Koksika...

Shishka

 
Posty: 702
Od: Nie sty 27, 2008 14:22
Lokalizacja: Chorzów

Post » Sob wrz 20, 2008 15:13

Ja w wieku 13-14 lat wymeczylem u ludzi wizyte u weterynarza z potraconym kotem, ze zlamana lapa - tylko ze to byli starsi ludzie o dobrym sercu tylko wolno myslacy.

Mam sasiadow, ktorych pies nauczyl sie wychodzic przez ogrodzenie i walesa sie wszedzie. Co maja z nim zrobic? Uwiazac na lancuch? To maly kundelek.. Tez sa bezradni i machneli juz reka..


Trzymac w domu? Sorry, skoro znam ludzi panujacych nad otwierajacym furtki i przelazacym przez 2,5 m ploty psem faraona, to nie wierze, ze maly kundelek jest nie do opanowania.

To zwyczajny tumiwisizm wlascicieli.

pituophis

 
Posty: 66
Od: Pon paź 30, 2006 10:25
Lokalizacja: Rumia

Post » Sob wrz 20, 2008 16:48

Dziś lecę z sąsiadką na kolejną "interwencje"ale szczegóły opisze jak zobaczę jak wygląda sytuacja...Powiem tylko,że dotyczy małych kotów,z ogródka z którego pochodzi mój Koksik...Koty rozmnażają się jak głupie...Później są zaniedbywane-mój kot przez te warunki stracił oko...podobno nowy miot też nie jest zdrowy...
Rozpaczliwie szukam jednookiego,pręguska-Koksika...

Shishka

 
Posty: 702
Od: Nie sty 27, 2008 14:22
Lokalizacja: Chorzów

Post » Sob wrz 20, 2008 21:30

pituophis pisze:
Mam sasiadow, ktorych pies nauczyl sie wychodzic przez ogrodzenie i walesa sie wszedzie. Co maja z nim zrobic? Uwiazac na lancuch? To maly kundelek.. Tez sa bezradni i machneli juz reka..

Trzymac w domu? Sorry, skoro znam ludzi panujacych nad otwierajacym furtki i przelazacym przez 2,5 m ploty psem faraona, to nie wierze, ze maly kundelek jest nie do opanowania.

No ale oni maja w sumie 3 psy. Podworzowe. Nie trzymaja zadnego w domu.
dorzuć się do sterylek: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/azg dla bezdomnych: KRS 0000338819

Edzina

 
Posty: 4524
Od: Czw lut 10, 2005 12:07

Post » Sob wrz 20, 2008 22:30

Byłam tam ale padał deszcz i koty się pochowały...
Plan jest taki:zobaczę w jakim stanie są koty,zrobię jakieś zdjęcia i wrzucę na forum,może maluchy znajdą domki...Niestety koty z tej posesji można tylko kraść bo właścicielka mówi,że je kocha...Ale zaraz Wam udowodnię,że to nie jest do końca miłość...
Sprawę wzięłam sobie do serca bo z tego samego ogródka jest mój Koksik jak już pisałam...
Są tam koty krótkowłose ale widziałam też długowłosego z połową ogona...tzn.ogon wyglądał jak rozszarpany.
Rok temu dzięki wspomnianej już przeze mnie sąsiadce uratowaliśmy(ukradliśmy)stamtąd Koksika,który mieszka ze mną do dziś.
Kotek miał może z 2 miesiące...kaszel,robale,pchły,był przemarznięty i głodny...Katar koci do tego stopnia zniszczył mu błonę śluzową oka,że powstał wrzód....wielki ropiejący wrzód...po antybiotykach wrzód wchłonął się,ale w środku dalej coś było nie tak...pozostałości po oczku śmierdziały...to była martwica,na początku tego roku weterynarz usunął gnijącą "bułę"i zaszył "oczko".
Gdyby nie nasza reakcja to nie wiem co by z tym kotem było...
To było dokładnie rok temu,teraz sąsiadka zauważyła nowy miot...Ile z tych kociąt będzie cierpieć tak jak Koksik?Ile z nich będzie miało tyle siły,żeby przetrwać...?Nie wspomnę o tym,że ogród jest otwarty i znajduję się podobnie jak dom właścicieli psów zaraz przy ruchliwej ulicy w samym centrum...
Koksik był w najgorszym stanie,tzn.zauważyliśmy go przez tego wystającego na centymetr wrzoda(wyglądał podobnie jak kot z banerka poniżej)..Nie wiem co stało się z resztą,pewnie też miała KK...reszty jego rodzeństwa już nigdy tam nie widziałam...
Z właścicielką rozmawiała moja sąsiadka,powiedziała,że weźmie tego kota z chorym okiem,bo w tym ogrodzie maleństwo nie ma szans,powiedziała,że go wyleczy,że się nim zajmie...Pani powiedziała,że te koty kocha i nie odda...Zostało nam tylko uprowadzenie...
Wspomnę jeszcze coś tylko ku przestrodze dla ludzi wypuszczających psy bez opieki(rozumiem jeśli jest to ucieczka,bo sama wiem,że czasami ciężko zapanować).Wczoraj pewna Pani jak zwykle wypuściła swojego pieska,żeby się załatwił i nagle dostała telefon od dozorcy,że jej psa zagryza inny pies...Może nie uwierzycie(mi samej ciężko jest uwierzyć)ale jeden pies rozszarpywał brzuch a drugi pies chciał jeść to co leży rozszarpane...Nie wiem czy to możliwe,tak relacjonują świadkowie...Tylko dzięki cudowi,pies przeżył...Ma cały brzuch we szwach,ale żyje...Niestety nie każdy ma tyle szczęścia w nieszczęściu... :(
Rozpaczliwie szukam jednookiego,pręguska-Koksika...

Shishka

 
Posty: 702
Od: Nie sty 27, 2008 14:22
Lokalizacja: Chorzów




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości