Mam na imię Słoneczko. Jestem 3-miesięczną koteczką. Nie wiem gdzie przyszłam na ten świat. Wiem tylko, że znalazłam się w schronisku, gdzie jest miejsce i jedzenie, ale nie ma bliskiej, pachnącej w jedyny na świecie sposób - osoby.
Miałam dużo szczęścia, bo przyjazna ludzka istota przygarnęła mnie i moje rodzeństwo do domu, ale tylko na pobyt tymczasowy.
Kiedy przyszedł czas zobaczyć ten świat, okazało się, że spojrzałam na niego tylko jednym oczkiem. Drugie oczko nie otworzyło się, bardzo bolało i zostało operacyjnie usunięte. Powiedzieli że nie da się go odratować. Nie poddałam się ani teraz, ani później, kiedy musiałam brać zastrzyki, aby wrócić do pełnego zdrowia. Teraz jestem już zdrowa.
W moim tymczasowym domu wszyscy mówią, że jestem piękną pręgowaną "buraską", żywym srebrem, bo trudno mi usiedzieć na miejscu i Słoneczkiem, bo moje jedno oczko świeci jak słoneczko.
W obecnym domu nie mogę zostać, gdyż już wcześniej zamieszkało w nim na stałe 5 kotków.
Szukam więc swojego miejsca na Ziemi, a właściwie kogoś, przy kim takie miejsce będę mieć na stałe. Kogoś, kto kocha sercem, a nie oczami. Kocha bezwarunkowo za radość i wolę życia, a nie za wygląd, kolor, wielkość. Brakuje mi oczka, ale pokocham "swojego człowieka" tak samo, jak kotka z dwojgiem oczu. A może jeszcze bardziej za szansę na normalne kocie życie.
Bardzo czekam, ale tylko na człowieka potrafiącego kochać bezwarunkowo i na zawsze.
A oto Ja - już po operacji oczka i w pełni sił witalnych:
