

Kleofasa znalazły dziewczynki wracające z treningu. Mały kociak siedział w ciemnej wnęce pod schodami i bardzo płakał - zaraz został zaniesiony na przegląd do Hematovetu i tam zobaczyła go zasadzkas. Ponieważ dziewczynki nie mogły zostawić sobie kotka, zasadzkas skontaktowała nas ze sobą i tak po przekazaniu na dworcu w Warszawie kociak trafił do mnie.
Kleofas, o dziwo, jest zupełnie zdrowy. Poza tym, że był koszmarnie brudny i miał pewną niedowagę, jego stan nie pozostawiał nic do życzenia


Ogólnie nie ma z nim żadnych problemów, mimo że Kleofas ludzi znał tylko z widzenia. Gdy wchodzę do pokoju daje susa pod ławę, ucieka i syczy, za to złapany natychmiast zaczyna mruczeć, miziać się i ugniatać


Kto ma ochotę stracić oko, ale za to zyskać uroczego mruczącego kociaczka?

