Tygrys, już bez Sisi...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 15, 2008 17:17 Tygrys, już bez Sisi...

Zgodnie z obietnicą zakładam i przeklejam część swoich postów z wątku o adopcji Tygrysa. Kolejne szczegóły z życia będę wrzucał już tutaj.

Pierwsze informacje o Tygrysie były tutaj: viewtopic.php?t=77993

Najpierw była relacja z wyprawy po Tajgera :)

Tygrys i Kuba gorąco pozdrawiają :) Tygrys pięknie dziękuje za okazane mu serce i dobroć. To chodzące cudo :) Przemiłe i strasznie miziaste.

No to obiecana relacja z podróży i zadamawiania :)

Sobota rano, samochód spakowany, w domu też wszystko gotowe na przyjęcie Tygrysa. Ruszam 10:30.
Trasa makabra. Jakaś czarna sobota na drogach, wypadek na wypadku, kilometrowe korki. Sporą część trasy trzeba było jechać tak:

Obrazek

Miałem cały czas tylko nadzieję, że z pasażerem na pokładzie powrót będzie luźniejszy.
Popołudniu docieram do Sosnowca, zakupiona wcześniej mapa się przydaje i bez problemu melduję się u drzwi Pani Jadzi- cudownym Domku Tymczasowym. Tygrys zadomowił się tam, a otoczony trosliwością i miłością zapewne nie miał ochoty się nigdzie ruszać. Zostaliśmy zapoznani ze sobą, a ja się mocno zdziwiłem. Spodziewałem się nieufności i tego, że będę musiał wkupiać się w łaski, a tu proszę... usiadłem na podłodze a podskokach rzuciła się na mnie cudowna, puchata Bestyja, zaczęła strzelać baranki, a potem dostałem całusa :lol:
Zdjęcia z zapoznania ma Pani Jadzia :) Porozmawialiśmy przy kawie, wypełniliśmy umowę adopcyjną i ruszyłem po kontenerek. Tygrys ochoczo zabrał się do zwiedzania nowego mebelka :)

Obrazek

Daliśmy mu trochę czasu na zapoznanie się z jego środkiem transportu i chcąc, nie chcąc zebraliśmy się do drogi. Smutne pożegnanie :( i zeszliśmy na dół. Tygrysa umiejscowiłem tak, żeby w czasie długiej drogi nie czuł się osamotniony.

Obrazek

Tak grzecznego kota w podróży to jak żyję nie spotkałem. Jechaliśmy spokojnie, Tygrys jeśli za długo siedziałem cicho dopominał się miauknięciem informacji na temat trasy i miejsca docelowego :) No i sobie tak gadaliśmy i gadaliśmy całą drogę. A jak nie gadaliśmy to Tajger ucinał sobie drzemki :)

Obrazek

Podróż obyła się prawie bez problemów, zrobiłem jeden 3 minutowy postój, żeby sprawdzić, czy Tygrys nie ma ochoty na miseczkę wody, ale grzecznie odmówił usilnie starając się wylać ją na mnie :D
Trasa powrotna w miarę dobra, jeden korek. Pod Rawą Mazowiecką mało zawału nie dostałem. Dojeżdżam ja sobie spokojnie do świateł, chcę zredukować, a tu gucio. Jak "piątka" wrzucona była tak jest. Szarpię się szarpię i nic, no to laweta. Dżisas, kot mi się zestresuje. Telefon do kumpla mechanika i po naradzie znalazłem przyczynę. Syrena klaksonu urwała się z marnej śrubeczki na której wisiała i wpadła w cięgła skrzyni biegów blokując ją. Niech żyje francuska myśl techniczna i polskie drogi :D Tygrys ze stoickim spokojem czekał i tylko krótkim miauknięciem skwitował mój wygląd i utytłanie smarami :)
Dalej poszło już z górki. Im bliżej domu tym bardziej ożywione dyskusje prowadziliśmy. W końcu koło 21 dotarliśmy.
Postawiłem kontenerek w przedpokoju i z pomagającym mi Tygrysem otworzyłem go. Tygrys natychmiast ruszył na zwiedzanie.

Obrazek

Pierwszą godzinę spędził na lataniu po całym mieszkaniu, węsząc zawzięcie. Wodę, jedzenie i kuwetkę miał w głębokim poważaniu. Tłukąc ogonem na boki zdecydowanie pokazywał niepokój i niezadowolenie z całej sytuacji. Po obwąchaniu każdego kąta, stwierdził, że czas na chwilę przerwy i zaległ koło transporterka.

Obrazek

Posłania i łóżko zostały wzgardzone, a idealnym miejscem na leżenie na początku była podłoga przedpokoju. No to sobie poleżeliśmy tam we dwóch przez kolejne 2 godzinki :lol:

Obrazek

Obrazek

Tygrys nie miał zamiaru za wcześnie się położyć, więc sobie gadaliśmy przez pół nocy. Potem odkrył, że fajnym miejscem do leżenia jest stół.

Obrazek

Obrazek

Koło 3 w nocy zaczął przyspiać, więc przenieśliśmy się do sypialni. Budziłem się chyba co godzinę, i podnosiłem głowę to Tygrys albo siedział obok i się we mnie wpatrywał albo słysząc mój ruch przylatywał do pokoju. Koło 9 stwierdził, że koniec wylegiwania i przyszedł pogadać.
Sprawdziłem miseczki, ale chyba nadal zestresowany. Trochę wody ubyło, natomiast saszetka nie ruszona. Zmieniłem mu na inną, przy otwieraniu ocierał się i ocierał, więc stwierdziłem, że pewnie tamta mu nie smakowała i czeka na inną. Ale gdzie tam, skubnął jednym zębem i pogalopował. Suchego też ze 2 ziarnka skubnął. Kuwetka nadal była pusta, więc już się mocno zdziwiłem. Za to po chwili okazało się, że Tygrys pamięta co mu zrobił zły transporterek. Stał rozłożony obok łóżka z kocykiem w środku, gdyby Tigre zechciał się położyć tam. Tigre nie zechciał, natomiast zechciał strzelić na kocyk kupala :lol:
Dziś był trochę spokojniejszy, natomiast niepokoi mnie, że w ogóle nie chce jeść :( Mam nadzieję, że to ciągle kwestia stresu.

No a teraz się w ogóle obraził. Wpadli do mnie rodzice, podrzucili smakołyki dla Tygrysa. Ten początkowo przechadzał się dostojnie, po czym stwierdził, że za dużo już piania nad nim i zaszył się w najgłębszy kąt. Właśnie spędziłem 15 minut próbując przekonać go, że siedzenia za ekranem w kibelku to nie jest najlepszy pomysł dla tak dostojnego kota. Tygrys ma moje przemowy gdzieś, pod drapanie się podstawia, natomiast wyleźć nie ma zamiaru :( Mam powtórkę z rozrywki jak przy poprzednich aklimatyzacjach starszych kociambrów. Mam nadzieję, że spokój to wszystko czego na razie mu trzeba.



No w końcu wyszedłem z dziury :) Jednak nic mnie chyba w tym mieszkaniu nie zje, więc mogę pospacerować. Z różnych posłań nadal najlepszym miejscem na drzemkę jest stół.

Obrazek

Duży łazi za mną i gada. Po co on mnie ciągle nosi do tej kuwety? Przecież siusiu już zrobiłem mu do łóżka :lol: Chyba nie był zły bo się zaczął śmiać jak uwalił się na materacu i poczuł, że dziwnie pachnie. Prysznic dobrze mu zrobi :lol:
Ostatnio edytowano Sob cze 04, 2011 1:02 przez Rupert, łącznie edytowano 2 razy

Rupert

 
Posty: 46
Od: Śro cze 23, 2004 18:48
Lokalizacja: W-wa

Post » Wto lip 15, 2008 17:24

Świetna relacja :lol:
Kocio piękny :love:
Szczęściarz :D
Życze powodzenia :ok:

I będę zaglądać po więcej relacji :wink:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Wto lip 15, 2008 17:50

Niesamowicie piękny :1luvu:
Świetnie trafiłeś Tygrysie, wszystkiego dobrego w nowym domku :ok:

Mereth

 
Posty: 12519
Od: Pon paź 01, 2007 10:43
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto lip 15, 2008 17:54

Tutaj poczatek historii Tygrysa http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=77993

aassiiaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 8292
Od: Pt sty 20, 2006 14:13
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Wto lip 15, 2008 17:55

:D

Tygrysie - nie odpuszczaj, wychowaj swojego Dużego na porządnego Kociarza... 8) :ok:
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Wto lip 15, 2008 19:26

pixie65 pisze::D

Tygrysie - nie odpuszczaj, wychowaj swojego Dużego na porządnego Kociarza... 8) :ok:

Duży Tygrysa to już porządny kociarz :wink: całkiem wychowany :wink: :lol:
Ja oczywiście też się melduję jako wierna czytelniczka wątku naszego Tygrynia, bo on troszkę też nasz :wink:

terenia1

 
Posty: 16554
Od: Nie paź 15, 2006 20:23
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Wto lip 15, 2008 19:44

przeczytałam relację i wcześniejszy wątek Tygrysiowy z rozdziawioną buzią :D jestem wolontariuszką w łódzkim schronisku i marzy mi się, żeby wszystkie nasze schroniskowce znalazły takie domy jak Tygrys u Kuby, ech... :wink:
Tygrys, ty szczęściarzu, ty :!:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lip 15, 2008 20:36

pisiokot pisze:przeczytałam relację i wcześniejszy wątek Tygrysiowy z rozdziawioną buzią :D jestem wolontariuszką w łódzkim schronisku i marzy mi się, żeby wszystkie nasze schroniskowce znalazły takie domy jak Tygrys u Kuby, ech... :wink:
Tygrys, ty szczęściarzu, ty :!:


pisiokot, a komu sie nie marzy taki domek dla każdej bidy która siedzi w schronie.Echh .
Nasz dymny nadal w schronie siedzi.

Dobrze ze Tygryskowi sie udało.A tak apropos Kuba jakie nowe imie otrzymał ten włochacz?

mar_tika

Avatar użytkownika
 
Posty: 8948
Od: Pon sty 08, 2007 19:31
Lokalizacja: sosnowiec

Post » Wto lip 15, 2008 21:04

Jestem juz na nowym watku bede z uwaga sledzic dalsze przgody z Tygrysem :kitty:

jadziaII

 
Posty: 1357
Od: Pt lip 04, 2008 21:39
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Wto lip 15, 2008 21:09

Ja też się melduję jako już prawie stała fanka Tygrysa :D
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27189
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Wto lip 15, 2008 21:44

Tygrys pozostał Tygrysem :) Wydaje mi się, 3 letniego kociambra nie ma co starać się przestawić na inne imię. Tym bardziej, że każdy komu chwalę się fotkami pierwsze co mówi to: "Aaaale bestia, jak tygrys!" :D

Na razie mamy ciągle problem z jedzeniem... i coraz bardziej łapie przez to stresa. Przetestowałem już większość mokrych dostępnych w okolicy bliższej i dalszej i nic. Od sobotniego przyjazdu Tygrys ma w miseczkach nałożone cały czas 2,3 rodzaje mokrego i 2 suche. Mokrego kompletnie nie rusza, suche nadgryza jednym zębem. Z mokrych przetestowałem już Puriny, Animondy, Felixy, jakieś 2 niemieckie, whiskasy i parę innych. Za każdym razem jak: wstaję, wracam z pracy i idę spać wymieniam mu miseczki i wrzucam kolejne mokre. Efekt cały czas ten sam, zero zainteresowania. Najgorsze jest, że od wczoraj zachowuje się jak by był głodny bo rano prowadzi mnie do kuchni, grzebie łapą w zamkniętych saszetkach i robi słupka. Po podaniu papu wącha i idzie w siną dal.
Taki sam efekt przy szynecce, czy wołowince.
Z suchych dostał 2 rodzaje Puriny i 2 rodzaje Royala. Na szczęście coś tam skubie, ale ilości jakie je bardziej pasują do małego kociaka, niż do dużej Bestyji. No i niestety wczoraj i dziś mi z 3 razy zwymiotował po jedzeniu. Pytanie czy to kwestia stresu po 3 przeprowadzkach w ciągu tygodnia, czy coś inszego.

No przed chwilą za radą Pani Jadzi wypróbowałem KiteKata bo podobno go wcinał w DT. Wciągnął 1/6 saszetki. Ehh tyle to kanarek by zjadł, a nie dorodne kocurzysko.
Cały czas nie wiem, czy to stres, coś ze zdrowiem, czy też nie trafianie w karmę którą jadał wcześniej. Jeśli przez 3 lata jadał np. pstrągi duszone w winie to nic dziwnego, że saszetką gardzi :) No ale tych info niestety nie mamy.

Dam mu chyba czas do piątku, jak nic się nie zmieni to czeka nas wizyta u weta. Wolę z nią poczekać, żeby jak najbardziej się zadomowił i niestresował podróżą bo te na razie mu się raczej źle kojarzą.

Dziś kolejną niespodziankę mi zrobił. Rano odkryłem, że w kuwetce w kibelku jest w końcu nasiusiane. Zadowolony pomknęłem znaleźć Tygrysa co by go pochwalić. Znalazłem. W wannie. Podczas strzelania kupala :lol: Teraz jest mocno zdzwiony po co wanna jest zatkana i cały czas napuszczone 2 cm. wody na dno :D No ale efekt chyba przyniosło bo następny kupal już w kuwecie. Widać Hrabia nie chciał tyłka zamoczyć :P

Rupert

 
Posty: 46
Od: Śro cze 23, 2004 18:48
Lokalizacja: W-wa

Post » Wto lip 15, 2008 22:15

A czy Tygrys nie jest zakłaczony? Ma przedłużoną sierść, w czasie podróży na pewno był zdenerwowany, wtedy włosy kotom intensywniej wyłażą, nalizał się i ma w żołądku. Ja bym spróbowała z pastą odkłaczającą lub parafiną.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15257
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto lip 15, 2008 22:16

Odklacz go i odrobacz to moze byc przyczyna nie jedzenia i wymiotow.

aassiiaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 8292
Od: Pt sty 20, 2006 14:13
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Śro lip 16, 2008 22:26

No to byliśmy dzisiaj u weta. Tygrys był mega grzeczny jak zwykle i w podróży i u weta. Zero miauczenia, zero stresu. Bardziej na zaciekawionego wyglądał. Za to jak do domu wróciliśmy to wyskoczył z kontenerka i pognał z powrotem do drzwi wejściowych i miauczał i chciał wyjść. Jak dla mnie to wyglądało albo że myślał, że ta podróż to miała być do poprzedniego domu i był zawiedziony albo że był kotem ogródkowym i nie mieści mu się w głowie bycie mieszkaniowym.

U weta zakupiliśmy pastę odkłaczającą- Tajger wcina ją z apetytem. Wet go obejrzał dokładnie i powiedział, że wszystko w porządku. Gardło ok, oczy ok, zęby i dziąsła ok. Po obmacaniu stwierdził, że zabiedzony i wygłodniały na pewno nie jest, ma pusty brzuszek, ale kupale się czają, więc coś je. Powiedział, że jak widać to drobne skubanie mu na razie wystarcza i że wydaje mu się, że je mało ze względu na stres. Na razie poradził, żeby z odrobaczeniem zaczekać tydzień, dwa, aż osiągniemy jako taki spokój. Potem odrobaczamy i szczepienia. Na wścieklizne powiedział, że nie ma co szczepić skoro blokowy będzie nie wychodzący.

Tygrys dziś troszkę pojadł, nadal mało, ale widzę, że co jakiś czas podchodzi do misek i skubie suche i trochę kitekata. Troszkę podziubdział też ugotowanego na masełku jajka.

No a teraz mamy wojnę w domu :P Zabrałem się do czesania i jak tylko Tygrys uniósł ogon to okazało się, że strzelił kupala rzadkiego w kuwetę. No i teraz jest mocno obrażony bo cały kufer i ogon zostały poddane obróbce wodnej. Heh tak podejrzewałem, że będę jeszcze marudził na tą długą sierść :lol:

No i jak na razie Tigre chyba na dobre załapał gdzie jest kuweta bo nie zostawia już niespodzianek.

Rupert

 
Posty: 46
Od: Śro cze 23, 2004 18:48
Lokalizacja: W-wa

Post » Śro lip 16, 2008 22:51

Czyli chyba idzie ku lepszemu :lol: Trzymam kciuki :D

terenia1

 
Posty: 16554
Od: Nie paź 15, 2006 20:23
Lokalizacja: Sosnowiec

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 55 gości