uuuuf, jestem. okazało sie, ze mam stare konto na miau.pl
Zaraz będę odpowiadać na te nieścisłości, które padły. zaraz tez wkleję aktualniejsze ogłoszenie. To, co czytacie powyżej to stan na wczoraj (9 lipca) dziś już są u mnie wszystkie kociaki, a jedna kicia znalazła domek.
Obejrzałam chorego kotka, i trudno mi jest powiedzieć, co mu jest, acz wygląda to na jakieś nadciągniecie ścięgien, nie wiem, jutro to zdiagnozuje wet. na razie tylko Orange (imię robocze chorego kotka) odwiedzi weta, nie chce jeszcze na świeżo kotów stresować wizytą, muszę zdobyć ich zaufanie.
pracujemy elementami metody która stosuje sie wobec dzieciz autyzmem, na kotach które mam dłużej widać efekty ; )
Kotka właściwie nie była nasza. była to wolnożyjąca kota, którą my karmiliśmy, i taka była nasza za nią odpowiedzialność. Kotka widać zaufała nam na tyle, ze sprowadziła swój "dorobek" w deski za naszym płotem. Kotka ujęła mnie swym zaufaniem. jutro zostanie umówiona na sterylkę, i będzie juz nasza. Gdyby nie jej pomoc, nie udało by sie złapac tej gawiedzi krwiożerczej.
Oto zmodernizowane ogłoszenie:
Do oddania sa 4 kotki. Kotki są dzikie, miały zasilić populacje wolno żyjących kotów, lub stać się workami treningowymi dzieci. Losowi przeszkodzono zanim stało się to, z czym walczą miłośnicy zwierząt, i teraz nie musicie czytać rozpaczliwego apelu o wpłacanie pieniążków na ratowanie życia kotków. Nie, życiu zwierzaków nic nie zagraża.
Zostały bezpiecznie złapane. I przebywają w domu dobrych ludzi. Niestety nie mogą tu zostać. Kotków oczywiście nikt nie wyrzuci z pędzącego auta, nie zamuruje w piwnicy, nie roztrzaska o ścianę.
Jednak musimy zawalczyć i w tym przypadku: o to, by nie trafiły doi schroniska. Białostockie schronisko nie jest takie złe na tle tych o których się teraz mówi. Ale i tak to żadne miłosierdzie.
Koniec przunudzajacego wstępu, do rzeczy.
Cztery kotki, nie wiadomo w jakim wieku, ale w każdym razie samodzielne. Nie są oswojone, acz pracujemy nad tym. Kotki od czasu urodzenia pierwszy raz maja kontakt z człowiekiem, a złapanie ich nie było pieszczotami. Jednakże wiemy, ze będzie tylko lepiej. Kotki kuwetkują – byłam w szoku, kiedy zobaczyłam jak kompletnie dzikie koty, zamknięte dla własnego bezpieczeństwa w klatce dla świnek morskich, bojące się praktycznie wszystkiego, wchodzą do kuwetki i „robią swoje”.
Kogo oddajemy?
Teraz pragnę przedstawić kolejne kotki, mimo iż na razie słabo je znam. Ale niektórych ich cech nie można nie zauważyć. Każdy ma swoją osobowość. Są niesamowite.
Imiona robocze.
Blondi: została złapana jako pierwsza. Jest biała, na głowie ma rudo czarną „czapeczkę”, na grzbiecie dwie rude plamy, oraz czarno rudy ogonek. Ugryzła mnie tylko raz Ma bardzo mądre spojrzenie, głębokie. Zdaje się zastanawiać, co się tu dzieje. Czeka, by ją oswoić. Wzięta na kolana, i głaskana nie ucieka. W oczach pojawia się ciekawość.
Jest jak uosobienie harmonii. Ma piękne ruchy, zaczyna nawet jeść z ręki. Chyba będzie najbardziej domowa z całego rodzeństwa.
Żyleta: To przeciwieństwo Blondi. Została złapana ostatnia, jest ze mną kilka godzin, i nic dziwnego, ze jest nieufna, choć nie jest to wynikiem tylko i wyłącznie sytuacji. Żyleta to wojowniczka. Nie waha się postawić swoich pazurków i ząbków w konfrontacji z dwunogim potworem. Cecha, która zapewnia przetrwanie na wolności – lęk przed człowiekiem. Odziedziczyła to po wolno żyjącym ojcu (acz są to domniemania oparte na obserwacji, jako by ten kot był ojcem naszej czwórki). Wiem, że Żylecie będzie trudno znaleźć dom – ona na razie tylko nienawidzi ludzi, widać w niej, ze chciałaby nas wszystkich zabić. A może już ktoś ją skrzywdził? Na razie pracuje nad przełamaniem wojowniczki.
Kotka jest biało – bura, z wyraźnymi pręgami na burym futrze. Ostre przebłyski dzikiej natury przez „udomowienie”.
Cwaniak: Kiedy pierwszy raz ujrzałam zachowanie tego kota z balkonu, już wiedziałam, ze w nim coś jest. Kot jest bardzo inteligentny. Wejście do pułapki, do smacznego jedzona odnalazł za pierwszym razem (podczas gdy inne od kilku do kilkunastu prób) i wcale nie był to przypadek. Kotek po prostu wyciągnął wnioski z obserwacji mamy. Kiedy trafił już do domu, także pierwszy odkrył do czego służy kuweta, i gdzie stoją miski. Odnoszę wrażenie, ze wie tez, jak zrobić, by miski się napełniły (patrzy mi w oczy). Nie ucieka, kiedy przechodzimy koło klatki. Ma bardzo rozumne spojrzenie. Cwaniak jest biało czarny – wygląda, jakby nosił na sobie czarny płaszcz, jak Batman.
Orange: kotek cały rudy, na policzku ma jakby indiańskie barwy wojenne, taki charakterystyczny biały znak. Jest bardziej puszysty, nie znam się na tym, ale możliwe, ze będzie miał trochę dłuższy włos. Ten kotek zasługuje na szczególną uwagę. Ma niedowład tylnych łapek – uciekając ciągnie je za sobą, jednak kiedy „chodzi” powoli, widać, ze te łapki nie są bezwładne, ze pracują. Jeszcze nie byliśmy u weterynarza, ponieważ kotka złapałam dziś. Kotem wydaje się mieć wobec nas własny plan. Zupełnie, jakby rozumiał swoją niepełnosprawność, i przyjął taktykę zjednania sobie ludzi. Jeszcze się boi, ale już wysyła sygnały, byśmy się nie poddawali w walce o niego. Kotek obserwowany mruży oczy, stawia uszu, jak odprężony kot. Nie ucieka do ostatniej chwili. Wzięty na kolana wyraźnie jeszcze odczuwa dyskomfort, ale nie używa pazurów. Chyba tylko od niego nie mam „pamiątki” na rękach.
Była jeszcze jedna koteczka, Chyża – ostrożna, ale piękna trikolorka. Znalazła domek, któremu dziękuje za pomoc i dobre serce. Oby was spotkało tyle dobroci w życiu, ile ran na rękach zada wam Chyża pazurkami
Bo nie ma co kryć – każdy kotek podrapie. Żyleta będzie gryzła, może nawet do krwi – jak mnie, przez skórzaną rękawice. Ale ona, i cała reszta jest warta odrobiny bólu za to, kim może się dla Was stać.
Ludzie, miłośnicy kotów – wiem, ze macie po kilka mruczków, wiem, ze szukacie pomocy kotkom, których życie wisi na włosku, wiem, ale proszę was, BŁAGAM! Pokazujcie to ogłoszenie każdemu, kogo znacie, proście, by pokazał dalej. Zamieszczajcie je na forach o zwierzętach! Może to i się o spam otrze, ale jeśli to ma pomóc tym kotom, to niech tak będzie! Bo wiecie, ja nie jestem zapalonym miłośnikiem zwierząt, nie mam tak ogromnego idealizmu, ale teraz, w tych dniach przekonałam się jak można kochać kota. Przekonała mnie nieprzespana noc, nadwerężony portfel i podrapane ręce.
Kotki znajdują się w małej wieścinie Gąsówka Osse w województwie podlaskim. Na terenie województwa kotki dowiozę. Dalej – proszę pisać. Każdy ma znajomych, którzy gdzieś jeżdżą. Miłosnicy zwierząt pomagają sobie. Transport znajdzie się, odległość nie stanie na przeszkodzie do znalezienia domku.
Kontakt:
tatooine@znajomi.pl
664033860 kom
085 715 20 79 (prosić Eweline)
Proszę dzwonić/pisać o każdej porze dnia i nocy! Bardzo chętnie udzielę wyczerpujących informacji. Wyśle zdjęcia, wszystkich kotów, konkretnego kota, jakie tylko chcecie, jeśli to ma pomóc znaleźć domek.