Domowy 3 letni kot trafił do fundacji 5 maja w celu kastracji, po której kotem miał się ktoś zaopiekować. Opiekuna kota nie poznałam –Kajetana przejęłam na korytarzu blokowiska na ul. Wrzeciono – tam był karmiony - od kolegi opiekuna kota. Kajtek przebywał w pustym mieszkaniu przez kilka miesięcy, dokarmiany przez znajomych jego opiekuna. U mnie ulokowany w izolatce (łazienka) bardzo źle znosił obecność kotów i psa: warczał i prychał, kiedy tylko poczuł je zza drzwi.. Wtedy również okazało się, że kota już nikt nie chce z powrotem. Po dwóch tygodniach Kajtek zachorował i przestał jeść – kolejne dwa tygodnie zajęło nam diagnozowanie i leczenie kota , a co najważniejsze: karmienie strzykawką do pyszczka na siłę. Kajetan był bardzo trudny w obsłudze weterynaryjnej, dlatego w końcu zapadła decyzja lekarza, ratująca mu życie i zapewniająca stabilność psychiczną – założenie sondy dojelitowej. Przez kolejne trzy tygodnie kot był przeze mnie karmiony przez sondę, w ten sam sposób otrzymywał sproszkowane i rozcieńczone lekarstwa.
Teraz kot jest już zdrowy, zaszczepiony i wykastrowany. Dzięki mojej systematycznej i żmudnej pracy zrobił duże postępy w socjalizacji z kotami i psem, a wszystko to z powodu chęci przebywania z człowiekiem. Kajtuś jest bowiem bardzo kontaktowym i miniastym kotem.
Szukam dla niego ciepłego i troskliwego domu - bez innych zwierząt.
I fotki bohatera tej historii:




Tel.: 022 835-64-38
warunki adopcji na stronie www.bezpiecznaprzystan.org.pl