Słowa, słowa, słowa. Próba wyłowienia z nich faktów jest dość trudna, ale nauczona doświadczeniem postanowiłam obejrzeć kotkę.
I nie miałam już wątpliwości, że ona do tej baby nie wróci.
9-letnia kotka, której koci katar lub uraz już dawno temu przeżarł oko, ważąca niewiele ponad kilogram. Wg słów "opiekunki" od 9 lat cierpiąca niewyobrażalny ból spowodowany gniciem resztek po oku...
Nie pisałam o niej, bo nie chciałam zapeszyć. Kotka nie nadawała się do operacji, a jednocześnie koniecznie trzeba było usunąć to coś, co kiedyś było okiem, a teraz powodowało we mnie (wprawionej przecież w trudnych widokach) mdłości - kilka osób z forum to widziało, mogą potwierdzić... Trochę ją w lecznicy podtuczono - i zaryzykowano. Udało się. Kotka przeżyła, wypatroszony oczodół się bardzo ładnie goi, już zdjęto szwy. Kotka waży trochę ponad 2 kg. Chce żyć - i jeśli tylko znajdziemy jej miejsce - będzie żyć.
Łasząca się, przymilna - ale panicznie boi się innych kotów. Próba przeniesienia jej do czarnej agis na okres rekonwalescencji zakończyła się powrotem do klatki w lecznicy - bo kotka w ucieczce przed kotami (nawet przymilnym Bazylem) po prostu mieszkała w łóżku.
Biała czeka w lecznicy na dowolny bezkoci kąt, choćby łazienkę. To kotka idealna dla kogoś spokojnego, kto chce mieć miłego, nie wariującego, łaszącego się i pięknie mruczącego kota. Myślę, że będzie się nadawać do dzieci, to po prostu starsza spokojna kochana pani.
Mieszka w klatce już ok. 2 miesiące, proszę więc, dajmy jej jak najszybciej dowolny bezkoci kąt, choćby tymczasowy...


Wiem, z tymi strupami nie jest jeszcze śliczna. Ale czy przez to nie zasługuje na poprawę życia po 9 latach koszmarnego bólu?
