Lecznice w Warszawie - incydent na Białobrzeskiej....

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon cze 02, 2008 12:42 Lecznice w Warszawie - incydent na Białobrzeskiej....

Do tej pory leczyłam moje koty na Białobrzeskiej. Nie było tanio.... zostawiłam tam dużo pieniędzy...

Wczoraj pojechałam tam z kotkami ze schroniska - podejrzenie panleukopenii.... Były leczone w domu, ale chcieliśmy zrobić badania krwi + może dostać jeszcze jakieś wskazówki....

Po wyjściu od weterynarza, gdy przyszło do zapłaty, okazało się, że moja karta kredytowa właśnie straciła ważność.... Bo wczoraj był 1 czerwca.... Byłam po zawalonej nocy, zmęczona - zapomniałam, że muszę zmienić kartę.... Podpisałam zobowiązanie, że przyjadę dzisiaj i zapłacę - po południu, po pracy.

Koleżanka pojechała tam dzisiaj rano z małą chorą kotką (jedną z wczorajszej trójki), na kroplówkę dożylną itp. Miała pieniądze na leczenie w dniu dzisiejszym .... Mimo tego została odesłana, bo rachunek za wczoraj nie zapłacony. Oczywiście, że nie zapłacony, bo umówiłam się dzisiaj na wieczór. Pomimo rozmów i osobistych, i telefonicznych dziewczyna została odesłana z kwitkiem - nie ważne, że jechała przez pół Warszawy, nie ważne, że miała pieniądze na dzisiejszą wizytę, nie ważne, ze zostawiłam w tej lecznicy w ciągu ostatnich miesięcy trochę pieniędzy i że jeżdziłam tam wiele razy.... że mnie tam znają.... nie ważne, że koteczka ma panleukopenię.... że tylko raz miałam tam dług, który oczywiście spłaciłam... poza tą jedną sytuacją zawsze płaciłam na bieżąco...

Dopiero po dodzwonieniu się do szefowej kliniki, ustaliłam z nią, że koteczka zostanie przyjęta... ale zanim to się udało, koleżanka po tym, jak odmówiono jej drugi raz przyjęcia, pojechała do domu... nie pozwolono jej też zarejestrować kotki na siebie, bo wczoraj zapisano ją na moje konto (notabene nie jako tą kotkę, tylko jako 3 kociaki). Ani lekarki, ani recepcjonistki nie obchodził los chorego zwierzęcia...

Na razie jestem umówiona wieczorem na wizytę w innej lecznicy...
A na Białobrzeskiej dzisiaj reguluję wczorajszy dług - 85 zł - i nie zamierzam leczyć moich zwierząt w tej klinice....

Dodam jeszcze, że wczoraj i dziewczyna w recepcji, i osoby z presonelu dotykały chorą koteczkę, sadzały na rękach... i nie widziałam, żeby ktoś szedł umyć ręce lub zmienic ubranie, mimo że uprzedzalam, żeby nie dotykać, bo to panleuko...

Białobrzeska cieszy się ogromną renomą w Warszawie - to prawda, tam walczy się o koty, ale prawda jest taka, ze widziałam nie raz jak zwierzaki w poczekalni umierały, dostawały konwulsji - nikt się nie interesował, interweniowali sami wkurzeni pacjenci. To, co wydarzyło się dzisiaj, przekroczyło wszelkie moje wyobrażenia....

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Pon cze 02, 2008 12:57

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon cze 02, 2008 13:08

www.luxvet.pl
www.canfelis.pl
w obu dr Dominika Borkowska
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Pon cze 02, 2008 14:48

Taaaaaa....

Ja raz tam kastrowałam psa :twisted:
Byłam umówiona na 11, o 11.45 lekko bylam zniecierpliwiona, o 12 wściekła, okolo 12.30 zrobiłam karczemną awanturę...

Pies był wykastrowany przez rzeźnika - kto teraz tnie worek mosznowy i to jeszcze na długośic ok 5 cm u średniego psa ? - chyba w akcie zemsty kastrowal go uczeń i to chyba nie był prymus :evil:

Około 15 zadzwoniono do mnie, że pies jest do odebrania i po przyjeżdzie siedziałam w poczekalni następne 45 minut !!!!

Byłam też raz z kotą u dr. Jagielskiego ( bo stwierdzony nowotwór) i miałam dobre odczucia...

Ale generalnie Bialobrzeskiej unikam, bo uważam, że ... trochę wyciągają kasę na badania krwi i inne - nie zawsze potrzebnie, ale przecież to klient płaci... Zlecają badania z których nic nie wynika...
Obrazek

kosmatypl

 
Posty: 1137
Od: Śro lut 13, 2008 14:39
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pon cze 02, 2008 15:02

Mam totalnie inne wrażenia.

Pierwszy raz przyszłam tam z moimi kotkami, kiedy widział je już inny wet (z Różanej) - miały wtedy jakieś 5 miesięcy. Wet poprzedni stwierdził, że są zupełnie zdrowe. Na Białobrzeskiej okazało się, że mają początki kataru i zapalenie spojówek....

A później je sterylizowałam u dr Żurańskiej. I gdyby nie to, że miały wygolone brzuszki i mikroskopijne szwy, nigdy w życiu bym nie powiedziała, że miały jakiś zabieg robiony. 2 godziny po odebraniu z kliniki latały po szafkach w kuchni :D Przy sterylce chciałam zrobić badanie krwi, biochemię - i to ja się przy tym uparłam, bo w lecznicy mi mówili, że dopóki są zdrowe, to nie ma takiej potrzeby a to dość dużo kosztuje. Więc w moim odczuciu raczej nie chcieli ze mnie zedrzeć...

Nigdy też nie miałam problemu z terminami umówionych wizyt. A recepcjonistki i lekarze - jak dla mnie są naprawdę super. I nie zamierzam z kotami nigdzie indziej chodzić. Dziś wiozę tam 3 tymczasy :)

Patsy

Avatar użytkownika
 
Posty: 2526
Od: Wto sty 15, 2008 22:12
Lokalizacja: Wawa MoKotów

Post » Pon cze 02, 2008 15:07

Dr Jagielski jest w porządku... nawet odradził mi bardzo kosztowne badania, które kazano mi robić w tej lecznicy :twisted:
Ale do niego trudno się dostać, a weekendy nie przyjmuje....a jak się jest zapisanym na konkretną godzinę, to i tak się czeka (ja ostatnio dodatkową godzinę :( ).

Nic nie usprawiedliwia wyrzucenia człowieka ze zwierzęciem - bardzo chorym - na dwór. Nic.

Co do kosztów - za przyjście i dokupienie (w trakcie leczenia) dodatkowego zastrzyku (2mll - gotowa porcja w strzykawce) "na wynos", czyli żeby zrobić go w domu, płaciłam kilkanaście złotych.... i chodziło o lek, gdzie cała butelka kosztuje parę złotych... bo zabiera się cenny czas lekarzowi....

Jak napisałam wcześniej, tylko raz zdarzyło się, że w tej lecznicy poprosiłam o zgodę na zapłacenie w teminie późniejszym. W wyznaczonym dniu (sobota) nie zdązyłam przyjechać w godzinach czasu pracy lecznicy. Następnego dnia rano miałam telefon od osoby z recepcji, że jeśli błyskawicznie nie ureguluję należności, potrącą jej to z pensji... Co można więcej dodać....

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Pon cze 02, 2008 15:08

Patsy pisze:Na Białobrzeskiej okazało się, że mają początki kataru i zapalenie spojówek....


Pewnie chcieli Cię na kasę naciągnąć w przeciwieństwie do tamtego lekarza :twisted: :wink:
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Pon cze 02, 2008 15:11

genowefa pisze:
Patsy pisze:Na Białobrzeskiej okazało się, że mają początki kataru i zapalenie spojówek....


Pewnie chcieli Cię na kasę naciągnąć w przeciwieństwie do tamtego lekarza :twisted: :wink:


A żebyś wiedziała, pewnie im proszek na kichanie podali i sztucznego gluta wsadzili w nosy (swoją drogą dobrej jakości bardzo, nie do odróżnienia od prawdziwego) :twisted: :lol:

Patsy

Avatar użytkownika
 
Posty: 2526
Od: Wto sty 15, 2008 22:12
Lokalizacja: Wawa MoKotów

Post » Pon cze 02, 2008 15:17

Never pisze:Co można więcej dodać....
To, że długi reguluje sie w terminie, a planując wizyty/zakupy/cokolwiek za co się płaci, należy sprawdzić, czy mamy czym pokryć wydatki.
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24695
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Pon cze 02, 2008 15:22

Czasami chyba są wyjątkowe sytuacje, prawda....
Rozumiem, gdyby dzisiaj nie było pieniędzy na pokrycie wizyty... ale były. Koszty poniosła mała kotka, która niczemu nie jest winna.... I dla mnie to nie jest fair.
p.s. wizyta w sobotę nie była planowana, to była spontaniczna decyzja....

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Pon cze 02, 2008 15:25

Moim zdaniem nie można mieć pretensji o takie zachowanie, z racji tego, że pewnie codziennie przychodzi do lecznicy naście osób z podobnymi sprawami
Oczywiście nic nie tłumaczy nie udzielenia pomocy choremu zwierzęciu, ale lecznica musi być nastawiona na zyski, chyba, że współpracuje z fundacją

Załóżmy, że ktoś z nas miałby taką lecznicę, przyjmował koty i psy po kosztach, bez uwzględnienia wynagrodzenia lekarzy i zysku na lekach - pewnie po 3 miesiącach ogłosiłby upadłość

Są pewne granice i nie można ich przekraczać.

To bardzo dobra lecznica, dobrzy lekarze. Idąc tam decyduję się na stanie w kolejce, bo wiem, że stoję po to, aby pomagać zwierzęciu. W nagłych przypadkach zawsze mogłam liczyć na wyrozumiałość lekarzy i ich cierpliwość
Nie widzę powodu, żeby oczerniać lecznicę, bo pilnuje swoich finansów
--------
Obrazek
Obrazek

tajdzi

Avatar użytkownika
 
Posty: 16813
Od: Śro lut 16, 2005 10:47
Lokalizacja: Mafia Tarchomińska :)

Post » Pon cze 02, 2008 15:28

Never pisze:Czasami chyba są wyjątkowe sytuacje, prawda....
Rozumiem, gdyby dzisiaj nie było pieniędzy na pokrycie wizyty... ale były. Koszty poniosła mała kotka, która niczemu nie jest winna.... I dla mnie to nie jest fair.
p.s. wizyta w sobotę nie była planowana, to była spontaniczna decyzja....
Nie fair, i to bardzo, jest Twoje postępowanie.
Zarówno tam, w lecznicy, jak i tutaj, na forum.
I brak wyobraźni.

Jesli wprowadzono takie ograniczenia, to zapewne nie bez powodu. Jak sądzę próby wyłudzenia świadczeń zdarzają się tam na tyle często, by mieć wpływ na płynność finansową lecznicy.
Natomiast jeśli chce się obniżek cen (np. przy kupnie samego zastrzyku), należy załatwiać to z szefem, który ma prawo podejmować takie decyzje, a nie z pracownikiem. :?
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24695
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Pon cze 02, 2008 15:34

ana pisze:
Never pisze:Co można więcej dodać....
To, że długi reguluje sie w terminie, a planując wizyty/zakupy/cokolwiek za co się płaci, należy sprawdzić, czy mamy czym pokryć wydatki.


sorki, ale nie mogę...

a jak nie mamy czym pokryć, to chorego kota trzeba kopnąć i niech nie zawraca głowy, bo długi w lecznicy- a w lecznicy na Białobrzeskiej w szczególności - święta rzecz :twisted:

Gdyby moj doktor czasem nie poczekał chwilę na moją wydolność finansową, to niejedno zwierze by po prostu przestało żyć.

dla mnie EOT :lol:
Obrazek

kosmatypl

 
Posty: 1137
Od: Śro lut 13, 2008 14:39
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pon cze 02, 2008 15:34

hmmm... czy opisanie sytuacji, która miała miejsce i poinformowanie, że nie będzie się więcej korzystać z danej lecznicy jest oczernianiem?
To prawdy nie mozna już pisać?

A co do pacjentów z długami - tak, są tacy, mają ogromne długi. I ja rozumiem, że lecznica się przed tym broni. Nie chodzi o to, że klinika egzekwuje pieniądze, czy tez o to, że nie stosuje taryfy ulgowej na bezdomne zwierzaki... Chodzi o to, że nie przyjeli chorego zwierzaka, pomimo pieniędzy za dzisiejszą wizytę, pomimo podpisanego wczoraj dokumentu, że dzisiaj zapłacę. Nie pomogło powołanie się na fundację - to było ostateczny argument, i informacja, że fundacja pokryje w razie czego koszty....(uzgodnione telefonicznie z załozycielem ). Nie bo wczorajszy dług nie zapłacony.... Ucierpiało zwierzę....

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Pon cze 02, 2008 15:36

Never pisze: .... Ucierpiało zwierzę....
Owszem, bo nie wiesz co nosisz w portfelu :roll:
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24695
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: bea3, puszatek, Rogersoimi i 53 gości