Witam wszystkich.
To mój pierwszy wątek i druga próba jego zamieszczenia. Pierwsza nie powiodła się. Czytam forum już od ponad roku ale dopiero teraz odważyłam się coś napisać. Na początku chciałabym podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tego wspaniałego forum oraz wszystkim, którzy dzielą się tutaj swoimi doświadczeniami i udzielają porad początkującym kociarzom. Kiedy zdecydowałam się wziąć pierwszego kociaka nie wiedziałam nic na temat tych cudownych stworzeń. Na szczęście znalazłam tu mnóstwo ważnych informacji, dzięki którym udało mi się uniknąć wielu błędów. Tutaj też znalazłam swoją drugą koteczkę.
Przedstawiam więc moje kotki.
To jest Kissa, ur. 1 października 2006 r. Trafiła do nas jak miała 7 tygodni. Tak wtedy wyglądała.
A tak wygląda obecnie.
A oto Dynia, nasza ruda piękność. Ur. 23 lutego 2007 r.
Przyjechała do nas z bardzo daleka, bo aż z Gryfina, kiedy miała 3 miesiące.
Teraz ma już ponad rok i prawie pięć kilogramów cudownego futra.
Na początku mieliśmy obawy jak to będzie z drugim kotkiem, czy się zaakceptują, czy Kissa nie będzie zazdrosna. Ale okazało się, że niepotrzebnie. Wprawdzie było na początku trochę wzajemnego fukania i rozstawiania się po kątach, ale krótko. Kissa bez problemu pozwalała korzystać Dyni z kuwety, przyglądała się z boku jak mała dobiera się do jej miski i już na drugi dzień odważyła się ją polizać. A trzeciego dnia stała się wręcz nachalna w wylizywaniu, jakby chciała powiedzieć "trzeba jak najszybciej zmyć z ciebie te obce zapachy". A Dynia nie protestowała tylko od razu włączała motorek. No i teraz codziennie jesteśmy świadkami wielkiej kociej miłości. Zdarza się oczywiście, jak mają złe humory, że czasem na siebie pofukają, ale rzadko.
Dziewczynki bardzo się od siebie różnią i wyglądem (co widać) i charakterem. Kissa to taki nakolankowy pieszczoch i straszna gaduła. Lubi spać w łóżku z człowiekiem, ale najlepiej na człowieku. No i uwielbia siedzieć na ramieniu (jak papuga), szczególnie gdy pomaga w gotowaniu. Dynia trzyma dystans i sama dyktuje warunki. Rzadko się odzywa, ale lubi się poocierać o swojego człowieka, pomruczeć mu do ucha, pod warunkiem, że nie bierze jej na ręce.
Jedno co mają podobne to głosy. Do tej pory jeszcze nie umiem ich odróżnić gdy miauczą jeśli ich nie widzę.
A oto jeszcze kilka wspólnych fotografii.
Ujęcie z góry przy posiłku.
Taaaaak się kochaaaaamy!
A tak się myjemy.
A tu wakacyjne wspinaczki na drzewie