Pani Halina to starsza osoba, która opiekuje sie trójka kotów mieszkających w jej piwnicy. Jakiś czas temu zaczęli jej pomagać, poniewaz nie stac ja było na karmę.
Kilka miesięcy temu okazało się, że pani Halina ma raka płuc. Mimo wszystko była pełna optymizmu, czekała ja terapia i wierzyła, że będzie lepiej.
Dziś zanieśliśmy jej karmę. Do raka, który nadal postępuje, dołączyła choroba serca. pani Halina ciągle mówi o śmierci. Nie ma śladu po dawnym optymizmie.
Coraz ciężej zajmować jej sie kotami. Co jakiś czas jeździ do szpitala na kilka dni i wtedy sąsiadka daje kotom karmę, ale tylko dlatego, że p. Halina o to poprosi.
Pani Halinie coraz ciężej opiekować się kotami. Martwi się też, że jak ona umrze, nie będzie miał sie kto nimi zajmować.
Koty są trzy. Dwie dziewczyny i jeden chłopak. Jedna, czarna dziewczyna jest juz po sterylizacji. Jest raczej proludzka, chociaż obcych sie nieco boi. Jednak do zsocjalizowania w szybkim tempie.
Szarusia jest roczną kicią. Jeszcze nie wysterylizowaną. Zaczyna łasic sie do p. Haliny, więc jest na dobrej drodze, aby przyjąć człowieka jako tego, który jest nawet fajny.
Najbardziej płochliwy jest kocurek. Ale on tez zaczyna juz coraz bliżej podchodzić do p. Haliny.
Nie są to najłatwiejsze koty, ale z na pewno miłością można zdziałać dużo. Bo tu chyba trzeba właśnie miłości i cierpliwości. Nic więcej. No i dachu nad głową, którego my teraz nie możemy im dać.
W przyszłym tygodniu postaram sie porobić kotom zdjęcia jeśli je zobaczę przy okienku piwnicznym. Do mnie nie podejdą, a nie chcę fatygować p. Haliny.