Przedwczoraj Pysia dostała pierwszego ataku z konwulsjami. Wczoraj były kolejne dwa. Nie wytrzymałam i wezwałam pogotowie weterynaryjne. Dostała kupę zastrzyków, kroplówę i dostała leki usypiające. Dziś powoli się wybudza, ale wciąż ma małe ataki (drgawki, rozszerzone źrenice, ślinotok). Przez przypadek odkryliśmy, że Pysia chyba straciła wzrok. Kolejne ataki wywołują nowe dla niej dźwięki, za to dźwięki znajome ją uspokajają. Pysia nie doznała ostatnio żadnych urazów fizycznych, za to była narażona na duży stres. Przez weekend był u nas kotek na tymczasie. Do tej pory Pysia była odważnym, najbardziej otwartym na nowe znajomości kotkiem.
Znacie podobne przypadki? Można jej jakoś pomóc? Bardzo się o nią martwimy.