Jest nasz wątek o chorej na raka kotce. Jej państwo to 70-kilkuletni staruszkowie. Dziś rano pan przyprowadził do domu kocurka. Czarny, śliczny, młody, pełnojajeczny. Giegie zaraz wstawi zdjęcia. Miły, łaszacy się, łaskawy.
Skąd?
Tej zimy pojawiło się u nas już tyle kocurów, tylko większośc raczej dzikich. Oprócz Kazia, któremu szukamy domu. No i teraz tego kawalera.
Nasze pytanie: kastrowac? Jak szybko? Ta kotka jest poważnie chora, to pewnie jej ostatnie miesiące, czy jest możliwośc, że może zajśc w ciążę?
No i co robic? Domu szukac? Starszy pan zakochany, twierdzi, że kocurek wybrał sobie właśnie ich dom. Jak nie zechce oddac??
Mam mętlik w głowie, Gosia, prosimy o zdjęcia, a Was o rady!