Słuchajcie ja nie do końca rozumiem tej sytuacji sąsiadów
już kilka dni temu coś mi nie pasowało, poszłam spytać czemu tak nagle odłączają internet (bo mamy na klatce dzielony od nich i nagle pojawiła się kartka, że za kilka dni koniec) A sąsiad na to, że on nie wie-żona miała powiadomić wcześniej

zastanawiałam się skąd taki kiepski przepływ informacji między nimi.
Dzisiaj akurat byłam z psem i zaczepia mnie sąsiad, czy nadal mam koty, bo on jedzie właśnie do weta z ich kotką, zapytać czy ją można uśpić czy oddać do schronu lepiej, bo on ma alergię.
Oczywiście moja reakcja- biorę ją. Ale zaczęłam robić wykład, że zdrowego kota się nie usypia. Zaczął mi tłumaczyć, że kot ma jakieś strupki, więc może się nadaje do uśpienia
Ja nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. Przecież nawet jak cokolwiek kotu jest to trzeba go leczyć, no ale jak widać nie dla wszystkich jest to logiczne.
W każdym razie obiecał zajechać jak wróci od weta. Podobno kot miał pchły i od tego się drapał stąd strupki. Dostał jakiś zastrzyk- nie wiem jaki, ma dostać jeszcze dwa.
Uprosiłam go, żeby dał mi chwilę czasu na znalezienie kotu domu, no chyba, że chce go wieźć do schronu to biorę go z miejsca do siebie. I wtedy się wygadał, że nie ma alergii, tylko jest z żoną w stanie wojny i kot miał czas do wczoraj...
Zapytałam czemu żona nie może wziąć kotki ze sobą jakby co, stwierdził, że to z przekory, żeby dziecko zobaczyło jaki tatuś niedobry
Kotka zdaje się, nie jest wysterylizowana (jakimś cudem nie miała małych, mimo że mieli kocura niekastrata) jadła marketowe śmieci.
Sąsiad mnie rozbroił, bo zażenowany opowiadał jak to wet chciał mu sprzedać karmę za 75zł za 2,5kg. Fakt karma u weta droga, ale sąsiedzi mają dwa BMW
Zresztą nieważne. Trochę się wygadałam. Bo nie powiem, ciśnienie mi wzrosło przez tą sytuację.
Mam nadzieje, że koteczka szybko znajdzie się w dobrym domku.
Jeszcze tylko kwestia co ze sterylką..