http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=65343&highlight=
Nieocenione i Wielkie Kobiety, Rustie z Babcią, uratowały im życie. Akcje były jak w niezłym thrillerze. Z happy endem.
Ale był wśród maluszków taki kociak, co nie chciał jeść. Jest na pierwszym zdjęciu w tym wątku, jako Niunia.
"Niunia" przyjechała do nas, bo mieliśmy wtedy BSE - dziką kotę z pełną laktacją. I nadzieję, że kociak zacznie ssać. Najpierw "Niunia" okazała się chłopcem, a potem napędziła nam stracha (kto się nie przerazi widokiem kociaka, który rzyga i biegunkuje?

Ale maluszka czekało długie i żmudne leczenie. Zapalenie jelit nijak nie chciało się leczyć. Skończyło się, niestety, sterydem. Coś za coś.

Nuncjusz - bo taki przydomek zyskał sobie mały chłopiec - wspaniały mruczak, przylepa i przytulak, za darowane po trzykroć życie zapłacił wiecznie ślimaczącym się noskiem - szalejąca u nas wtedy "zaraza katarowa" zostawiła takie ślady.
Bardzo długo był brzydkim szkieletorkiem z chudym bieda-pyszczkiem. Nawet zdjęć sensownych się nie dorobił. Ani własnego wątku. Nie wiem, może nie chciałam zapeszyć? Stale bałam się nawrotu choroby, bałam się, że się jednak nie uda...
W chwilach lepszego samopoczucia wrzucałam co nieco "na krzywy ryj" do naszego wątku łapankowego. Zdjęcia, jakieś newsy. O, np. takie:

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2561118#2561118
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2543771#2543771
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2544193#2544193
A w międzyczasie z chudego wypłosza wyrósł nam piękny, bury kocurek. Stalowoszary, w piękne, regularne cętki. Zbyt mało srebrny, aby być whiskasowy. Zbyt mało puszysty, aby ktoś się zakochał oczami. Zbyt mało chory, żeby go ogłaszać w chwytających za serce postach, jako niepełnosprawnego. Zbyt mało zdrowy, żeby go ogłaszać, jako "zdrowy, wyleczony z wszystkich chorób"...
Wiem, że muszę szukać mu domu. Wiem, że będzie mi bardzo trudno...
Wiem, że ma małe szanse na dom forumowy. A potrzebuje domku świadomego, który nie zbagatelizuje nawrotu wycieku z nosa, który będzie dobrze karmił i stale zwracał uwagę na jakość urobku w kuwecie.
I potrzebuje towarzystwa drugiego młodego kota. To jest mu potrzebne jak powietrze i jak jedzenie. Bez towarzystwa natychmiast zaczyna rozdzierająco płakać. Wzięty na ręce od razu wtula się, mruczy, ugniata. Jeździ na ramieniu. Kocha ludzi i koty.
Szukam mu Domu.




A tu z Blenderem. To jego największy przyjaciel...
