Atak padaczkowy

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 01, 2008 15:51 Atak padaczkowy

Próbowałam pomęczyć wyszukiwarkę, ale nic mi nie wyrzuca :(

Szajbus miał dzisiaj rano dziwny atak, wyglądało mi to na atak padaczkowy. Obudziły mnie dziwne odgłosy w przedpokoju, poszłam tam - kot leżał na brzuchu na podłodze, łapki rozłożone, sztywne, ogon zjeżony, zęby mocno zaciśnięte. Cały drżał, podskakiwał. Ślinił się obficie, pyszczkiem leżał w kałuży tej śliny, więc cały był nią umazany i spieniony. Trwało to z minutę, dwie.
Obróciłam go na bok, bo w pierwszym momencie pomyślałam, że czymś się dławi. Ale szczęki miał tak mocno zaciśnięte, że nie miałam szansy zajrzeć do pyska. Dałam mu więc spokój, po chwili drgawki ustały, Szajbi zaczął żałośnie miauczeć. Chwilę później wyszedł z pokoju mój TŻ, Szajbus zerwał się na jego widok i uciekł.
Potem przyszedł do mnie jakby nigdy nic, zaczął się łasić, ocierać, pchać na kolana. Śniadanie zjadł chętnie i z apetytem. Teraz nic nie wskazuje na to, że coś jest z nim nie tak.
Wygrzebałam na Vetserwisie artykuł o padaczce, poczytałam sobie. Wynika z niego, że po 1 ataku jeszcze za wcześnie, żeby mówić o padaczce, część kotów miewa tylko 1 atak w życiu. Więc niby jeszcze nie ma alarmu...
Ale strasznie się martwię. Szajbus ma w sobotę jechać do nowego domu, no ale nie wiem w tej sytuacji czy powinien jechać czy wstrzymać przeprowadzkę.
Macie jakieś doświadczenia w tym temacie? Przykłady kotów, które miały kiedyś atak, a padaczkowcami nie są? Jakieś rady, sugestie?
Help...
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 01, 2008 15:57

poobserwuj go na razie
jesli nie masz pewnosci ze nowy domek zajmie sie nim mimo choroby to nie oddawaj go

padaczki nie da sie ot tak zdiagnozować badaniami wiec zeby wiedziec ze kot ja ma trzeba widziec ataki
tylko ze ich brak tez nie musi oznaczac ze jest ok, kot moze je miec w nocy lub gdy nikogo nie ma
jemu na pewno potrzebny jest spokój i wyrozumiały opiekun

a moze ten atak mial zwiazek ze stresem wybuchowym w nocy?

trzymam kciuki :ok:
Ostatnio edytowano Wto sty 01, 2008 15:59 przez Maryla, łącznie edytowano 1 raz
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Wto sty 01, 2008 15:58

To prawda ze po pierwszym ataku padaczkowym nie mozna postawic diagnozy ze kot padaczke ma - ale wystarczy jeden (zaobserwowany, bo przeciez nie wiadomo czy kot nie mial juz wczesniej atakow podczas naszej nieobecnosci lub malych, nie zinterpretowanych jako ataki - np. "zamyslal sie" albo drzala mu jakas konczyna) by konieczna byla dokladna diagnostyka w celu wykluczenia innych przypadlosci - czesto u kotow tak objawiaja sie niewydolnosc nerek, watroby.

Blue

 
Posty: 23926
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto sty 01, 2008 16:38

Badania oczywiście Szajbusowi zrobimy.
W artykule Vetserwisu trafiłam jeszcze na taki fragment:
Wskazówką dla lekarza mogą być również okoliczności poprzedzające napad, takie jak np. burza czy wybuchy petard.

Czy dobrze rozumiem, że atak może nastąpić w sytuacji, kiedy kot czegoś mocno się przestraszy?
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 01, 2008 16:58

20 lat temu miałam Najcudniejszego Kota mojego życia. Spadł z parapetu z pierwszego piętra, niby na wysoką trawę, nic mu się nie stało. Ale po pewnym czasie zaczęły się ataki padaczkowe. Zwykle nad ranem. Wyglądało to, jakby sie dławił (myślałam, że tak było i próbowałam mu to coś przepchnąć z gardła palcem), ślinił się bardzo. Trwało to po kilka minut 2-3. Padaczka była na tle urazowym, miał wylew w oku (widać było w badaniu dna oka). Dostawał Fenydantin, ale po tym bardzo ospały, miał trudności ze wskoczeniem na parapet i języczek miał ciut wysunięty z mordki. Dostawał tez Encorton (chyba na zmianę z tym p/padaczkowym). Kicia odszedł a PNN.
Marcelibu
 

Post » Wto sty 01, 2008 17:12

Aleba pisze:Badania oczywiście Szajbusowi zrobimy.
W artykule Vetserwisu trafiłam jeszcze na taki fragment:
Wskazówką dla lekarza mogą być również okoliczności poprzedzające napad, takie jak np. burza czy wybuchy petard.

Czy dobrze rozumiem, że atak może nastąpić w sytuacji, kiedy kot czegoś mocno się przestraszy?


atak może spowodować wiele rzeczy, np. niektóre substancje chemiczne, wybuchy też
zeby zdiagnozowac padaczkę trzeba stwierdzić ze ataki są powtarzalne i wystepują wlasciwie bez przyczyny (tzw. p. idiopatyczna)
oczywiscie badania konieczne zeby wykluczyc/potwierdzic inne rzeczy
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Wto sty 01, 2008 17:16

ja mam w domu padaczkowa Fionke. Przeczytalam setki artykolow, zasiegnelam porad kilkunastu specjalistow (neurolodzy, neurochirurdzy, weci, wlasciciele padaczkowych kotow). Co prawda moja Fionka nalezy do przypadkow u ktorych wystepuja ataki bardzo ciezkie (stany padaczkowe) lub czeste, ale wiem ze jest bardzo duzo kotow u ktorych padaczka wystapila jednorazowo i nigdy juz nie powrocila.
Ostatnio edytowano Wto sty 01, 2008 17:19 przez sfinks, łącznie edytowano 1 raz

sfinks

 
Posty: 1385
Od: Pon kwi 10, 2006 20:12
Lokalizacja: warszawa

Post » Wto sty 01, 2008 17:17

Maryla pisze:a moze ten atak mial zwiazek ze stresem wybuchowym w nocy?

Dopiero zobaczyłam, co dopisałaś, Marylo.
No ja się właśnie też nad tym zastanawiam (vide ten fragment z artykułu Vetserwisu).
Do tego mógł się dołożyć stres związany z moją Blusią - zrobiła się nieznośna teraz, gania Szajbusa i Narcyza, zastrasza, próbuje bić. Już wcześniej widywałam takie obrazki, że zagnała Szajbusa w kąt przedpokoju i siedząc nad nim warczała, a Szajbi biedny leżał płasko na podłodze, przerażony.
Dzisiaj rano, kiedy znalazłam Szajbusa, Blusia siedziała obok i obserwowała go. Tak, jakby chwilę wcześniej go pogoniła :?
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 01, 2008 22:10

Szajbus ma szramę na nosie, chyba jednak go Blusia dzisiaj zaczepiała :?
No ale teraz szaleje w najlepsze po domu, urządzili sobie z Narcyzem polowanie z nagonką, a w przerwach porządkują nasze buty w przedpokoju ;)
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 01, 2008 22:32

Marcelibu pisze:Dostawał Fenydantin, ale po tym bardzo ospały, .
Dziewczyny, tak na przyszłość: tego leku już się u kotów nie stosuje. Okazał się mało skuteczny :(
U psów to (ponoć) może jeszcze owszem, zależy od osobnika...
http://www.vetserwis.pl/padaczka.html
Poza tym zawiera fenytoinę, niewskazaną dla kotów.
http://www.doktorwet.pl/index.php?stron ... t&nr_art=1

U kotów bardzo dobrze sprawuje się połączenie luminal + diazepam(=relanium).

A stres rzeczywiście sprzyja atakom :(
Jednak jeśli zdarzają się stosunkowo rzadko (czyli np. rzadziej niż raz na miesiąc), to ponoć nie ma potrzeby farmakoterapii. Ale kota trzeba obserwować i notować w kajecie częstotliwość ataków, żeby w razie ewentualnego pogorszenia wet miał możliwie pełne informacje o przebiegu choroby.
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24794
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Wto sty 01, 2008 23:31

Taki atak mogą również spowodować środki owadobójcze, tzn. przeciwpchelne lub na świerzbowca, jeśli kot je poliże.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15244
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Śro sty 02, 2008 4:01

ja miałam kiciusia który od hałasu głupiał , nie wiem czy to była padaczka , podejrzewałam,ale lekarze nie stwierdzili nic. Teraz ma nowego właściciela i nic mi nie wiadomo o tym aby sytuacja się powtórzyła. podejrzewałam u niego klaustrofobie, bo w transporterze też mu się zdarzało i nie można go było w ten sposób przewozić. ale kiciuś ogólnie był schorowany
ledwie przeżył
TYLKO DZIęKI FORUMOWEJ POMOCY

marzena1234

 
Posty: 852
Od: Pt sty 26, 2007 0:23
Lokalizacja: wyszków

Post » Śro sty 02, 2008 17:32

Do chemii, środków owadobójczych etc. Szajbi nie miał dostępu.
Dzisiaj jedziemy na badania, zobaczymy co wyjdzie.
Ja się boję, że to jednak stres i że ta wariatka Blusia gotowa go wykończyć :( Z tego względu dobrze byłoby go jednak odwieźć do nowego domu - no ale to zależy od wyników badań, opinii weta, no i decyzji tego domu oczywiście.
Tak czy siak - poproszę o kciuki za biedaka.
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 02, 2008 18:19

:ok: :ok: :ok:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Śro sty 02, 2008 19:04

ja czekam na lek homeopatyczny, o ktorym powiedziala mojej mamie wetka w lomiankach, RV 10

zaczne to podawac w kropelkach obu moim psom, beaglowi, ktorego leczymy od 2 lat luminalem oraz jamniczce ktora pierwszy atak miala 2 tygodnie temu w nocy, moze pomoze

eurydyka

 
Posty: 4809
Od: Śro paź 13, 2004 15:05
Lokalizacja: warszawa/szwajcaria

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 50 gości