
Gdyby nie forumowa koleżanka - nikt pewnie nawet nie zauważyłby, że koteczka leży gdzieś w kącie i umiera...Z bólu, zimna, z braku nadziei...
Amelka przywiozła koteczkę do lecznicy, do Lublina.
Mała bardzo dobrze zniosła operację - wczoraj nie mogłam zrobić jej zdjęć bo tak się wierciła i domagała mizianek. Traktor włączony na full - gdybym nie wiedziała co ją spotkało - nie domyśliłabym się, że mam przed sobą ciężko poszkodowanego kotka...
Tymczasowo nazwałam ją Mocca...Ma prawie czarne futerko z jasnym podszerstkiem i najpiękniejsze na świecie bursztynowe oczy, zdjęcia nie oddają jej całej urody. Ma około 6 miesięcy.




Co tu dużo pisać...Mocca jest słodka i Mocca OCZYWIŚCIE już zaczyna szukać domu. Po amputacji paliczków czeka ją jeszcze druga operacja - naprawianie stawu biodrowego. Mocca nie może wrócić do stajni, chociaż będzie sprawna. Być może będzie trochę utykała, na pewno jedna łapka będzie pozbawiona obronnych pazurków...Nie da sobie rady "na wolności"...