hmm, nie wiem od czego zacząć.
Wczoraj zadzwoniła do mnie Ko_da, że na Bytkowie pod schodami dwa tygodnie temu, jej mama zobaczyła cudnego buraska, który biegł do niej z prostym ogonkiem.
Mama nie mogła go wsiąść, ponieważ szła do pracy, wracając poszła w to miejsce, lecz go nie było.Była tam parę razy również go nie zastała .Myślała, że ktoś go zabrał.
Później dostała info ,ze kotek znów się pojawił.
Była tam wczoraj ko_da, chciała zrobić mu zdjęcia, ale tez go nie zastała, wtedy zadzwoniła do mnie.
Poszłam tam wcześnie rano, kot spał pod schodami na mrozie, gdy zaczęłam go wołać, zaczął bardzo miauczeć, wyszedł do mnie ,mruczenia nie było końca. Przyjrzałam mu się dokładnie.
Kocurek , burasek, na pewno po przejściach, ogonek zdarty,chudy przeraźliwie, tylne łapki jak patyczki, brudny ,zapchlony, i niestety chyba przeziębiony.
Dałam mu tuńczyka nie chciał jeść, wizyta u weta niestety natychmiastowa i oczywiście DT.
Rozmawiałam ze sprzątaczką, powiedziała, że kotek był znany , ponieważ strasznie płakał ,stąd zauważyli go karmiciele.
Lecz niestety innej pomocy nie otrzymał.
Jeżeli uda mi się go złapać, mogę jedynie dać go do piwnicy, oczywiście do weta trafi, ale musi być w cieple i musi mieć opiekę.
U mnie niestety jest to w tej chwili nie wykonalne.
Bardzo prosimy o pomoc