» Śro lis 21, 2007 19:49
Re: 50
WOŚ Praga nie dał żadnego wsparcia w postaci karmy dla kotów.
Wydra, jak czytam Twoje wypowiedzi, to poza ogromnym zaangażowaniem wyczuwam w nich pewną roszczeniowość.
Aby otrzymać karmę z gminy trzeba być zarejestrowaną karmicielką. To są urzędnicy, którzy odpowiadają za te zakupy własnymi stanowiskami, trudno, żeby ktoś z trzech osób, które tam pracują sam podjął decyzję o obdarowaniu kogoś karmą bez "podkładki" w formie podania czy czegokolwiek.
WOŚ oczywiście odmówił pani Izie podania namiarów na opiekunkę tego niekontrolowanego liczebnie stada kotów, zarejestrowaną w dzielnicy jako karmicielka. Do dzisiaj, mimo pozostawienia na działce namiarów telefonicznych, karmicielka nie odezwała się do pani Izy, co dla mnie jest niepojęte i mocno zastanawiające.
A czy pani Iza pojawiła się tam osobiście? Jeśli załatwia sprawy przez telefon, to szczerze mówiąc im się nie dziwię, wiem o jednym telefonie, pierwszym, jaki wykonała do WOŚ i zostawiła im informację o sytuacji na działkach, sprzeczną z tą, jaką mają od karmicielek z którymi współpracują. Nie twierdzę, że pani Iza kłamie, ale dla urzędników pomoc kotom to ok 5% ich działalności to jest Ochrona Środowiska, a nie 3 urzędników oddelegowanych do pomocy kotom (tak bywa w innych dzielnicach). To jest też odpowiedz na tekst ponizej. Tak sie sklada, ze znam tych ludzi osobiscie i trudno mi uwierzyc w ich tumiwisizm.
Oni dzialaja w tempie urzednikow, ale sa zyczliwi. Pamietaj tez, ze to jest Praga Polnoc, urzad, gdzie dlugi czas funkcjonowalo dwoch burmistrzow, atmosfera jest syfna i kazde dzialanie poza prawem lub na jego granicy moze sie skonczyc wymiana kadr.
Dla nas, osob ktore stale dzialaja na Pradze, a nie robia jednorazowa akcje to bylby dramat.
Zdumiewający jest dla mnie tumiwisizm urzędnika z WOŚ, którego nie interesuje kompletnie tragiczna sytuacja tych kotów, a powinien aktywnie włączyć się w zgłoszoną przez osobę spoza rewiru sprawę i sprawdzić, co tam się dzieje, skąd ta niesamowita liczba kotów - czemu nikogo z urzędu nie interesuje wogóle, czy karmicielka sterylizuje i kastruje koty. Ciekawe również, ile kotów zarejestrowała owa karmicielka w dzielnicy (przypomnę tylko, że szalona pani Nina z wątku Gdy rozum śpi... mając w mieszkaniu "wyhodowanych" ok. 40 kotów, zarejestrowała w dzielnicy tylko 7 kotów, co skutkuje oczywiście niedoborem karmy dla całgo stada).
Bulwersujące jest dla mnie, że do Fundacji zgłasza się co miesiąc kilka zarejestrowanych karmicielek z Pragi Płn. z prośbą o wsparcie w karmę dla ich podopiecznych, ponieważ przydział z dzielnicy, jaki otrzymały nie wystarcza nawet na DOKARMIANIE kotów.[/quote]
Dla mnie bulwersujące jest, ze niektore karmicielki handluja karma z gminy na bazarze, ze gdy stawia sie im warunek kastracji to znikaja i wiele jeszcze innych rzeczy.
Gmina, o ile wiem, wspiera karmicielki, a nie przejmuje na siebie calkowicie ich dokarmianie. Przynajmniej "moje" karmicielki nie oczekuja, ze gminnej karmy starczy od dostawy z gminy do nastepnej.
Te koty sa na mojej ulicy i moglabym pomoc z transportem, ale tak sie sklada, ze pracuje, aby zarobic na koty, ktorymi sie opiekuję aby byc samowystarczalna i nie siegac po pomoc innych. Gdy docieram ok 19 to ostatnia rzecza, na jaka mam chec jest dzwonienie do kogos, kogo nie znam i oferowanie pomocy, kiedyś, w bliżej nieokreslonym terminie. To niepowazne. Takie posty jak Twoj ostatni robia wiecej zlego niz dobrego.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.