przy blizszym obejrzeniu okzało sie ze ma powaznie chore uszy--sączy sie z nich płyn i ropa.
pole na kórym stoi stodoła , w której pomieszkiwał kocurek nalezy do innego gospodarza i on zobaczywszy ze kot ma chore ucho postanowił dobic go widłami ,zeby sie bydle nie męczyło jak to okreslił.
kobieta zobowiazała sie jakos zwabic kocurka do swojego garazu i przytrzymac go znaim nie przyjedziemy.
Moj TŻ pojechal wczoraj po niego , poszedł po niego piechota , bo nie dało sie podjechać po góre autem i przywiózł go do Katowic.
jak odbierła kocurka przyszedł ten pseudoczłowiek ten od wideł z awantura ze kot przebywał na jego polu i on ma prawa zeby skrócic mu cierpienia.
kot został obejrzany przez wetke i stwierdzono ze prawdopodobnie mam raka przewodu słuchowego , przy czyszczeniu uszu wypadło z niego cos co przypominało miesaka , dzisiaj zawoze to an Hist-pat
kocurek przebywa na obserwacji w szpitaliku.
nie mam słow i nie potrafie zrozumiec przeciez Szczyrk to nie zapadła wiocha tylko jakby sie wydawało wzglednie cywizliowane miejsce.
dlaczego chciał go zabic widłami??
co mu zawinił chory kot
jest to jakiś koszmar

