To historia Kocurka, który został znaleziony przez starszą panią na jednym z poznańskich osiedli. Historia banalna, jak wiele innych. Domowy kot się znudził i został wyrzucony. Osoba, która to zrobiła, nie miała nawet na tyle honoru, żeby go odwieść do schroniska, tylko wywiozła w nieznany teren i pozostawiła samemu sobie. Kocurek był bardzo wystraszony, zziębnięty i zdezorientowany sytuacją, która go spotkała. Decyzja starszej pani o zabraniu go do domu prawdopodobnie uratowała mu życie, bo raczej nie odnalazłby się w roli kota bezdomnego, który musi sobie radzić sam. Kocurek jest bardzo zadbany, wypieszczony, do tego niezwykle towarzyski. Juz przy pierwszym spotkaniu pozwolił mi się wziąć na ręce i wygłaskać Jest młodziutki. Lekarz orzekł, że urodził się jeszcze w tym roku. Nazwałam go Zorro, ze względu na umaszczenie. Ma na pleckach czarną narzutkę i dwie śmieszne łaty na oczach oraz słodki różowy nosek. Starsza pani u której jest kotek ze względów finansowych nie może go zatrzymać na stałe, nie stać jej tez na zbyt długa opiekę. Dlatego bardzo prosiła mnie o pomoc w znalezieniu domku dla Kocurka. Inaczej chce go oddać do schroniska. Obiecałam jej nie zawieść. Jej i Zorro, który patrzył na mnie ufnymi, czarnymi oczami, które zdawały się prosić „daj mi szansę, daj mi dom, który straciłem, a odwdzięczę się jak tylko kot potrafi...”
Jeżeli jesteś gotowy dać dom Zorro odezwij się proszę. Odległość dla Zorro nie jest przeszkodą. Jest w stanie dojechać do Ciebie w dowolny zakątek Polski. W końcu to Zorro...



