Nie było tak tragicznie... kocurek mieszkał w śmietniku miał tam domek z kartomu zawsze dostawał michę... Do wczoraj wydawało mi się, ze nie jet tak źle...niestety.
Wieczorem wyszłam wyrzucic śmieci...kiniu nie przybiegł na kolację. Zaczekałam chwilkę, rozejrzałam się wokół... zauważyłam go niedaleko smietnika na trawniku. Nawet się ucieszyłam kiedy zobaczyłam jak tarza się w trawie...zakiciałam do niego i nic...ciągle się tarzał...zakiciałam znów...nic. Podeszłam do niego i dopireo zobaczyłam, że om dostał ataku... Biegiem do lekarza...zanim dobiegłam padaczka już ustępowała. Kitek dostał jakiś zastrzyk i wrócił pod śmietnik... On musi dostawać leki i być pod stała opieką...
Zupełnie nie mamy go gdzie umieściĆ...ON BARDZO POTRZEBUJE DOMKU !!!
Jest starszym kocurkiem, miziastym, oswojonym- widać, ze z domu ktoś go wywalił. Lubi się przytulac...czarny z małą białą plamką...
Domek to dla niego jedyna szansa.
Ja nie pójdę go uśpic chociaż tak zasugerował lekarz ponieważ bezdomny kot z padaczką nie ma większych szans...
Nie mówię już o wolno biegających psach...
CZY MA KTOŚ MOŻLIWOŚĆ, WARUNKI ZEBY MU POMÓC ???

