Ma chyba 8 miesięcy. Jest drobniutki i wychudzony ale widać, że miał dom. Okropnie garnie się do ludzi, nie boi sie nawet małych dzieci, które koniecznie chcą go pogłaskać. Łasi się i mruczy.
Był pewnie maskotka dla dzieci jako małe kocie. Niestety urósł i juz sie nie podoba. Wyrzucono go na dwór, na wolność

Ale On sobie nie da sam rady na tej pseudowolności. Ktoś go udomowił, przyzwyczaił, że miał pełna miskę i kąt do spania. Jakiś tam dom, gdzie go głaskano i gdzie miał poczucie bezpieczeństwa.
Karmię Go. Porozwieszałam ogłoszenia w lecznicach. Nie mogę więcej


On jest piękny, tygryskowaty ale taki marmurkowy. Jak zrobię zdjęcia to wstawię. Nie ma mnie w dzień w domu i widzę go jak jest już ciemno, kiedy idę mu dać jedzenie. Postaram się jak najszybciej wstawić, może jutro. Będę w domu to zrobie mu zdjęcia.
Jest bardzo ufny i do każdego podchodzi widać, że jeszcze nie wie, że człowieka trzeba się bać. I oby nigdy tego nie poznał. Oby nigdy nikt Go już nie skrzywdził.
On nie wie dlaczego już nie ma domu, dlaczego jest głodny i nikt Go nie tuli. On prosi o dom na długie zimowe wieczory. Żeby miał sie gdzie położyć i mruczeć. Żeby Go ktoś kochał i rozpieszczał. On się nie nadaje na życie na wolności. On nawet nie ma imienia

Prosi chociaż o dom tymczasowy

Dopóki nie znajdzie się ktoś, kto Go pokocha
