Mamy problem
Kaira dziś rano zaczęła wymiotować żółtą pianą

Po pracy poleciałam jak najszybciej do całodobowej kliniki (na szczęście dali mi zniżkę). Nie mogłam niestety do swoich wetów, bo już było bardzo późno... Kochana cariewna pojechała ze mną (dziękuję Ci, Kasia). Pani wet powiedziała, że możliwe, że to tylko przytrucie robalami, że nie mam myśleć o najgorszym... Jutro znów do weta (i znów nie do naszego, bo kończę za późno, żeby do niego zdążyć), jeśli wymioty nie ustąpią do południa, zaczniemy kroplówki. Kaira w domu była jak szmatka. Taka mała, nieruchoma, mokra szmatka

Ale jadła. To najważniejsze. Malutko, ale jadła. I piła. Boję się. Ona miała kontakt z resztą kociaków, które nie są jeszcze zaszczepione. Wiem, że powinna być izolowana dłużej, ale nie mam trzeciego pomieszczenia, a Git-Kot zaczynał ja w łazience atakować. Teraz siedzą tam razem, mała w zamkniętej klatce. Boję się o Git-Kota. Jeśli to jakieś g...., to może się zarazić. Ale muszę być dobrej myśli.
Jeśli konieczne będą kroplówki, to aż się boję jak ja to zorganizuję... Mogę podawać tylko 2 razy dziennie. Postaram się wybłagac pozwolenie o wożenie kota ze sobą do pracy. Nie, nie będę panikować. Kaira na pewno TYLKO przytruła się robalami. Wszystko będzie dobrze. Musi być.